Dyrektorem się bywa a strażnikiem się jest. Wywiady z dyrektorami Lasów Państwowych.
Strażnik z Puszczy Białowieskiej, znany szerszej publiczności z fotografii Pana Jacka Kusza, jako symbol oporu Lasów Państwowych przeciw Obozowi dla Puszczy, udzielił wywiadu dla czasopisma leśnego Las Polski nr. 17/2020.
Jego nominacja na stanowisko dyrektora regionalnego LP w Szczecinku wywołała wiele uwag a nawet interwencji posłów, nie wspominając o artykułach krytycznych prasy opozycyjnej.
Nawiasem mówiąc pojęcie „prasa opozycyjna” nie powinna paść w kontekście omawiania organizacji oficjalnie stricto apolitycznej służącej w założeniach polskim lasom państwowym, Polakom i Polsce a nie stronie rządzącej czy opozycyjnej.
Wywiad zatytułowany jest „ Nie uznaję słowa poczekaj” co będzie prawdopodobnie mottem przyświecającym działalności Pana Łukasza Maciejunasa na stanowisku dyrektora regionalnego Lasów Państwowych.
Wywiady czasopisma Las Polski mają swoją tradycję przybliżania postaci nowego dyrektora leśnikom zatrudnionym przez Lasy Państwowe i zawierają nawet perełki ich wypowiedzi w stylu cytowanych przez nas na Monitorze Leśnym, co prawdopodobnie przybliżyło postać aktualnego dyrektora krakowskiego swoim podwładnym, ale może z niezupełnie zamierzonym efektem.
Pan Łukasz Maciejunas, jako człowiek młody i niewątpliwie kształcony na kursach obcowania z mediami, które zakładam logicznie przechodzi każdy leśnik awansowany ze stanowiska strażnika leśnego, leśniczego czy inżyniera nadzoru na stanowisko dyrektora regionalnego, a w przyszłości zapewnie generalnego LP, nie powtarza błędów szczerego wyrażania swoich poglądów w stosunku do np. ekologianów czy mieszczuchów porażonych bajkami i odchodzących od Boga.
Należy jednak przyznać że pomaga mu w tym redaktor prowadzący wywiad zadający pytania w znanym stylu naprowadzania na odpowiedzi, w stopniu nasuwającym niekiedy wątpliwości kto jest pytającym a kto odpowiadającym ale niewątpliwie pozwalającym dyrektorowi na unikanie palnięcia nieprzemyślanych słów.
Wspólne kursy obcowania z mediami, Panie Redaktorze? Może nawet jako prowadzący?
Kim jest więc odpowiadający?
Z wywiadu wynika iż jest to człowiek młody, energiczny, dążący do zmian na lepsze w dyrekcji szczecinieckiej, nie należącej do najbardziej nowoczesnych dyrekcji Lasów Państwowych, według Redaktora prowadzącego wywiad. Nie definiującego jednak tej nowoczesności.
Majacy motto: Nie uznaję słowa poczekaj.
Cytuję: „A przynajmniej nie w sytuacji gdy można coś zrobić naprawdę sprawnie. Gdy mamy wspólną wizję, która jasno mówi, że możemy coś zrobić, to róbmy to, a nie czekajmy, na Bóg wie. Nie godzę się na odkładanie zmian, które mogą przynieść społeczeństwu i Lasom coś dobrego.”
Z tych kilkunastu słów wynika iż dotychczasowe działanie szczecinieckich leśników Lasów Państwowych było odkładaniem zmian które mogłyby przynieść społeczeństwu i Lasom (zapewne Lasom Państwowym), coś dobrego.
Które byłyby zmianami na lepsze, uważa Pan Łukasz Maciejunas.
Jakie więc proponuje on zmiany, uważane oczywiście za lepsze?
Postawimy na turystykę, mówi.
Cytuję: „Nasza dyrekcja aż się prosi o wykorzystanie potencjału, jaki płynie z turystów, którzy zmierzają nad morze, którzy nad nim wypoczywają. Przyznam się, że wcześniej o dyrekcji w Szczecinku, pod kątem turystyki, wypoczynku, niewiele słyszałem.”
Hm, to nawet ja, interesujący się polskimi lasami jak i Lasami raczej z daleka, słyszałem o inicjatywie, już sześcioletniej, w której brał udział kolega Pana Łukasza Maciejunasa, Pan Andrzej Brusiło, aktualny dyrektor regionalny z Piły.
Inicjatywie która przyniosła zespołowi z Nadleśnictwa Szczecinek uznanie i nominację do nagrody Grand Prix XVI Międzynarodowego Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego w Łodzi za cykl filmów „Eko Skarby pomorskiej przyrody”
Rozumiem jednak że dla aktualnego dyrektora LP w Szczecinku skarby pomorskiej przyrody warte są nazwy skarby pod warunkiem ich podziwiania przez rzesze turystów oprowadzanych przez miejscowych leśników jako strażników tych skarbów.
Pan Łukasz Maciejunas powołał więc, jak mówi, w pierwszym tygodniu swego urzędowania, specjalną grupę urzędników leśnych odpowiedzialnych za promocję turystyki w „swojej” dyrekcji regionalnej LP.
Idzie nowe i lepsze. Leśnicy szczecinieccy pozyskali partnera do budowy kilku miejsc ładowania pojazdów, jak mówi on a ja przypuszczam że samochodów elektrycznych. Mają one powstać wzdłuż tras turystycznych.
Jest to niewątpliwie pożyteczna inicjatywa, choć moim zdaniem wchodząca raczej w strategie działania organizacji Lasy Państwowe zatytułowanej „Nic bez nas pod, w i nad obszarem lasów zarządzanych przez nas”.
Jest to założenie poniekąd logiczne i zrozumiałe, ale tylko poniekąd, bo równie logicznie prowadzące w końcu albo do bankructwa LP albo do Lexitu LP z Polski.
Przyznam się że nie słyszałem o chwaleniu się Sveaskog podobnymi osiągnięciami w zakresie rozwoju budowy stacji ładowania pojazdów elektrycznych w Szwecji, może dlatego że jest to zupełnie inna gałąź gospodarki narodowej a Sveaskog to przecież firma myśląca o kosztach i odpowiedzialna przed swoim akcjonariuszem, czyli szwedzkim państwem.
Leśnikom szczecinieckim brakuje najwyraźniej odpowiedzialnych turystów, będących, cytuję z wywiadu: „trzecim okiem” leśników Lasów Państwowych, na które to oko chce postawić Pan Łukasz Maciejunas.
Wyrabiając je reprezentowaniem przez załogę RDLP w Szczecinku, cytuję: „projektów rozwojowych LP, związanych ze zdrową żywnością, surowcem odnawialnym i ochroną środowiska czyli ekologią.” W ramach sztandarowej imprezy „Dary Lasu”
No cóż, inicjatywa jest godna szacunku, ale jakby nieskuteczna, patrząc na niesztandarowe, ale masowe zaśmiecanie lasów przez „dary” nieco odmienne.
W tym jednak przypadku doświadczenie zawodowe Pana Łukasza Maciejunasa przyda mu się niewątpliwie.
No i to „trzecie oko”…
Dyrektorzy Lasów Państwowych uważają że będzie ono przychylne w sytuacji gdy LP zapewnią parkingi, ławeczki i tablice informacyjne dla turystów. To jest jednakże standard, panowie dyrektorzy a trzecie oko turysty spoczywa na ogół na tych miejscach w lesie na których nie powinno, jak np. zręby, rozjechane ścieżki i drogi, tablice zakazu wstępu czy ogrodzony las.
Nie na darmo szwedzki Sveaskog, zwany niekiedy SS, niespecjalnie lubi podobne spojrzenia, natychmiast pojawiające się na sieci.
Jak dyrektor Łukasz Maciejunas odnosi się do zdania ekologów, którzy postrzegają go, cytuję Redaktora „jako symbol walki z tymi, którzy na las patrzą inaczej”?
Cytuję odpowiedź:
„ Wyjaśnijmy jedną kwestię, o której Pan wspomniał – występowałem tam w roli strażnika leśnego, oddelegowanego do grupy działającej na terenie Puszczy Białowieskiej. Moim zadaniem było zabezpieczenie mienia i ludzi, którzy wchodzili na powierzchnie objęte zakazem wstępu.
Natomiast w kwestii przypisywanych mi uprzedzeń – nie mam takowych. Jestem po bardzo miłych, sądzę, że dla obu stron, spotkaniach z miejscowymi NGO-sami. I choć na wstępie nie obyło się bez pewnych nieprzychylnych opinii pod kątem mojej osoby, udało się nam dojść do porozumienia.”
Oraz inne cytaty:
„Przecież wszyscy jesteśmy ekologami, prawda?”
„Musimy więc merytorycznie i z obopólnym szacunkiem rozmawiać.”
Naładowana sytuacja sprzed kilku miesięcy, z czasów mianowania Pana Łukasza Maciejunasa na stanowisko dyrektora LP, została już więc przez niego rozładowana. Dogadał się on z przeciwnikami, jak ekolog z ekologiem.
Gładkość i polityczna poprawność wypowiedzi dyrektora Łukasza Maciejunasa nasuwa pewne wątpliwości w stosunku do oryginalności pochodzenia jego słów w wywiadzie, zwłaszcza w kontekście jego wcześniejszych wypowiedzi cytowanych na Facebook odnośnie kozaka w necie i pizdy w świecie jako przykładu na dogadanie się jak ekolog z ekologiem.
No cóż, po owocach ich poznacie, jak to Pani Anna Malinowska ma zwyczaj świergotać na sieci w imieniu Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych.
Proponowałbym jednak Panu Łukaszowi Maciejunasowi bardziej merytoryczne przygotowanie się do zbioru tych owoców.
Bo np. na pytanie Redaktora o inwestycje współfinansowane przez Unię Europejską odpowiada on krótko, cytuję: „Takich inwestycji u nas nie ma.”
Nieprawda, są i już pierwsza sieciowa odpowiedź na ten temat wymienia link Lasów Państwowych sprzed kilku dni a w nim projekty realizowane do roku 2023 z mapami nadleśnictw należących do dyrekcji kierowanej przez Pana Łukasza Maciejunasa. Nawet sporo tych nadleśnictw.
Jestem zwolennikiem stawiania w gospodarce na ludzi energicznych i młodych czy względnie młodych. Jest naturalnym iż nie lubią oni słowa poczekaj, bo pamiętam podobne odczucia z czasów mego leśniczowania jako człowiek młody.
Mając więc podobne, no powiedzmy wiekowo, doświadczenia, jak i z racji późniejszych, doradzałbym Panu Łukaszowi Maciejunasowi uznania wagi słowa „poczekaj”.
Choćby z racji tego iż cała działalność organizacji która go zatrudnia jest przesiąknięta słowem „czekanie” tworzące „tradycję”.
Waga doświadczenia w działalności leśnika jest nie do wycenienia i na doświadczeniu, a więc czekaniu, opiera się jego praca.
Sądzę że motto „Nie uznaję słowa poczekaj” jest niebezpieczne dla każdego leśnika, również strażnika leśnego, zwłaszcza tego który świeżo został mianowany dyrektorem regionalnym LP.
Łatwo przy jego stosowaniu wpaść w sytuację opisaną słowami „Dyrektorem się było a strażnikiem się jest”.
Chociaż podobne uwagi mają pewne znaczenie tylko przy omawianiu sytuacji w firmach i organizacjach przykładających wagę do prawidłowej polityki personalnej.
Bo mimo wszystko Las Polski nie postawił Panu Łukaszowi Maciejunasowi prostego ale najważniejszego pytania: Dlaczego, jego zdaniem, dostąpił zaszczytu mianowania go na stanowisko dyrektora regionalnego Lasów Państwowych? Jakie jego zalety jako człowieka oraz jako leśnika lasów państwowych uzasadniały awans w takim tempie?
Bo chyba nie wystarcza być dobrym Polakiem, dobrym katolikiem, dobrym człowiekiem oraz nie być pseudoekologiem jak i folksdojczem, należy tutaj zaznaczyć iż zgodnie z wykładniami i świadectwem od ojca chrzestnego polskich leśników państwowych, aby przeskakiwać z dnia na dzień kilka stopni służbowych?
Albo wystarcza mając takiego ojca chrzestnego?
Zdjęcie: pixabay