Dwa lata wstępniaków.
Dwa lata wstępniaków redaktora naczelnego czasopisma Nowa Gazeta Leśna są interesującą lekturą i gdyby ktoś chciał zapoznać się z tematami nurtującymi przedsiębiorców leśnych na przestrzeni lat, to je naprawdę polecam.
Ja wybrałem dwa ostatnie lata, 2018 i 2019.
Rok 2018
– W całej Polsce na koniec stycznia 2018 roku było 26% nieobsadzonych pakietów na usługi leśne. Dlaczego? „Kasa, misiu, kasa”, to cytat słów trenera Janusza Wójcika, pasujący i do lasu. Co jest lepszego dla Lasów Państwowych? Duże, prężne zule, którym płacić trzeba więcej czy małe firmy które nieraz trzeba chować przed inspektorami PIP czy audytorami z FSC?
– Operatorzy wyszli z cienia i ci doświadczeni pracujący na klęsce mogą zarobić kokosy, do 15.000 zł na miesiąc. Operator harwestera to jest ktoś.
– Czy tak będzie? Drwale och operatorzy maszyn leśnych będą przechodzić kursy specjalistyczne u firm koncesjowanych przez Lasy Państwowe a same egzaminy będą odbywać się pod okiem przedstawicieli LP.
– Krótkie drewno nie pojedzie? Albo? Drewno, powiedzmy krótsze niż 1,8 m to zmora dla pracowników leśnych. A wystarczyłoby robić krótkie drewno w wielokrotnościach, np. zamiast 1,2 m robić 2,4 m i manipulacji dokonywać u odbiorcy. Niestety, to nie leży w interesie LP.
– Od 18 października 2018 roku przetargi w Polsce mają być prowadzone w formie elektronicznej. Dlatego nie pozostaje przedsiębiorcom nic innego niż szkolenia, zakup podpisów elektronicznych i gotowość.
– Od 1 lipca 2018 roku nadleśnictwa stosują przepisy on podziale płatności w ramach split payment, poinformowała Dyrekcja Generalna.
Co to oznacza? Nadleśnictwo nie dokonuje przelewu kwoty odpowiadającemu podatkowi VAT na inny niż rachunek podany przez kontrahenta (ZUL – moja uwaga) a dalej sam bank księguje płatność na wydzielonym koncie VAT, które stanowi rachunek „techniczny”. Innymi słowy podatek VAT ma być wpłacany na osobne konto poza płatnością główną.
(Tutaj moja uwaga – czy przypadkiem nie z tego czasu pochodzi sławetne przekonanie dyrekcji LP o miliardowych podatkach LP związanych z VAT? Pisaliśmy o tym w https://www.facebook.com/193824924057726/posts/2779385005501692/)
– Nie ma rąk do pracy w lesie. Dziurę na rynku pracy w pewnym stopniu łatają Ukraińcy. W Polsce, w pierwszym półroczu roku 2018, legalnie pracujących Ukraińców, było blisko 3 miliony…Ratunkiem będzie mechanizacja i zwiększenie wydajności pracy.
– Trzy kroki w tył:
Pierwszy – osobne pakiety harwestorowe przy pozyskaniu drewna (dyrekcja w Zielonej Górze) czyli „mięso” zagarną duże ZUL-e z całej Polski, a „resztki” zostaną dla ZUL-i lokalnych.
Drugi – żądania leśnej Solidarności dotyczące odejścia od zarządzenia dyrektora naczelnego dotyczącego wymogu szlaków zrywkowych co 20 m (pisaliśmy o tym w https://forest-monitor.com/pl/szlaki-zrywkowe-lub-operacyjne-w-lasach-gospodarczych/
Trzeci – stawki dla ZUL-i są na tym samym poziomie co w roku ubiegłym. A płacić LP powinny więcej, zwłaszcza za prace hodowlane.
– Sen leśnika czy jawa?
Skąd wziąć pieniądze na ZUL-e? Pensje naszych pracowników leśnych przecież nie spadną.
Wpuśćmy w regionach z największymi problemami małe firmy, z mniejszymi kosztami. Te zrobią taniej.
Zróbmy pakiety harwesterowe. Przedsiębiorcy nakupili sporo maszyn bo klęska, jak im zabraknie roboty, będą pracować taniej.
Zule co prawda ciągle narzekają że mają mniej pracowników ale na wsi zawsze się ktoś do roboty znajdzie. A to pijaczek, a to ktoś na dorywczo… No i mamy Ukraińców…
Tylko że potem są wypadki, w tym roku już 14…
Gdyby jednak ZUL-e się nie wyrabiały, przesuniemy jakieś prace hodowlane na następne lata, las przecież jest cierpliwy. To ZUL-om ulży.
A jeśli ktoś będzie pytał, powiemy że to przecież nie my decydujemy o stawkach za usługi leśne. Są przetargi, jest wolny rynek. Jak się ZUL-om nie podoba, to przecież mogą iść…
Sen czy jawa?
– Musimy zwiększyć w Polsce wydajność. Dziś wynosi ona 4 m3 na jednego robotnika dziennie a w Finlandii, przy podobnych kosztach, 25-26 m3 dziennie. Ale tam pozyskuje się 96% maszynami wielooperacyjnymi, mówił już w roku 2012 nieodżałowany dr. Józef Grodecki.
Cztery lata później nie było lepiej. A dzisiaj? Trochę lepiej jest. Harwesterów było w polskich lasach, w roku 2016, około 500 sztuk. Potem była klęska i przybyło na pewno kilkadziesiąt.
Ale czy Lasy Państwowe są lepiej przygotowane do mechanizacji? Lepiej tak, ale czy dobrze? No nie wiem…Przyjmując teoretyczną wydajność roczną na poziomie 20-30.000 m3 rocznie, 500 harwesterów mogłoby wyciąć rocznie od 10 mln m3 do 15 mln m3 surowca, czyli prawie 1/3 pozyskania rocznego w kraju. Ale nie tną. Dlaczego? Bo pracują na pół czy ćwierć gwizdka. Tną rocznie tylko 5-10.000 m3. I to trzeba by zmienić.
Rok 2019
– Lekko nie jest z przetargami na prace leśne ale wisienką na tym torcie jest dyrekcja LP w Zielonej Górze z osobnymi pakietami na harwester i na hodowlę lasu. Stało się to w co tamtejszy dyrektor nie wierzył: na pakiety harwesterowe zjechały się ZUL-e z całej Polski i obniżyły ceny nawet o 30%. Za to pakiety hodowlane mają ceny zawyżone nawet do 40%.
– Świat jest szary, z wykonawcy głównego w swoim leśnictwie mogą małe, rodzinne firmy leśne stać się podwykonawcą, nie tracąc finansowo na tym. A te duże umieją już stawiać warunki leśniczemu, powołując się na ustawy, rozporządzenia, zarządzenia, wiedzę naukową.
– Spłonął harwester, nie pierwszy raz i pewno nie ostatni. Tym razem sprawcy zostawili wiadomość – maszyny mają wycofać się z lasu i nie niszczyć przyrody. I podpisali się jako Zielony front.
Nie wierzę ani na jotę, że tak mogliby się zachować ludzie którym naprawdę leży na sercu dobro przyrody. Może jednak pojmują ochronę przyrody jako całkowity zakaz użytkowania lasu? Może oglądali w telewizji obrazki z Białowieży? Gdyby tak było, to po raz kolejny czkawką odbiłyby się Lasom Państwowym błędy jakie popełniły w czasie tamtego konfliktu. Tyle że to Lasy popełniły błędy, a maszyny płoną ZUL-om. Kowal zawinił a cygana powiesili.
– Drogi Leśniczy, jeśli myślisz tak: „Ten ZUL to ma dobrze bo wygrał leśnictwo za 600.000 zł brutto na rok, zarabia 50.000 zł miesięcznie, żyć nie umierać” to się mylisz.
Bo ten zulowiec musi przez cały rok utrzymać trzech drwali. Jeden kosztuje rocznie około 50.000 zł, trzech to już 150.000 zł. Do tego jeden ciągnik z paliwem, to jakieś 10.000 zł miesięcznie, 120.000 zł rocznie. Leasing na przyczepę zrywkową – 2.500 zł miesięcznie, 30.000 zł rocznie.
I już połowa „zarobku” poszła w siną dal. A jest jeszcze wiele innych kosztów: ludzie do zalesień, pilarki, wykaszarki, pług, części zamienne, naprawy, ubrania, samochód, koszty prowadzenia dokumentacji, wynagrodzenie szefa, podatki, opłaty…I przestaje być kolorowo. Tym bardziej, jeśli się uświadomi, ze roczne koszty utrzymania leśniczego i podleśniczego z grubsza licząc wynoszą 250-300.000 zł brutto rocznie na każde leśnictwo.
– Zacznijmy od kropek, symbolu systemowego podejścia leśniczych do organizacji procesu technologicznego pracy w lesie. Piękne słowa ale co oznaczają po ludzku? Ano to że leśniczy powinien możliwie najbardziej ułatwiać pracę ZUL-owi i jego pracownikom.
Kropki oznaczają drzewa do wycięcia, robione z jednej strony są niewidoczne dla operatora harwestera pracującego z drugiej strony. A widoczność jest w tych przypadkach kluczowa. Zmierzenie stosu nieregularnego trwa krócej niż ułożenie stosu regularnego, zaplanowanie prac leśnych tak aby część sortymentów pozyskiwać na jednej pozycji a część na drugiej, też trwa krócej niż pozyskiwanie na jednej pozycji, zorganizowanie pracy tak aby na jeden zrąb nie wjeżdżać oddzielnie po każdy sortyment też jest możliwe i daje oszczędności w czasie, paliwie, kosztach…
Innymi słowy chodzi o to że wiele rzeczy, które jeden leśniczy może zrobić niewielkim kosztem, daje bardzo duże ułatwienie dla pracy kilku osób w ZUL-u. Dlaczego tego nie robi? Bo poza satysfakcją z dobrze wykonanej pracy i wdzięcznością pracowników ZUL-a, nie zyskuje nic na dobrym planowaniu. Bo koszty złego planowania ponosi w całości ZUL a nie LP.
I tu jest pies pogrzebany. Ale zacznijmy może od kropek.
– Sporna superata, co to jest?
(Istniała pewno od początku LP, w każdym razie 50 lat temu, w czasie mojej kariery leśniczego – moja uwaga)
ZUL pozyskał 100 m3 drewna, stosy stoją, leśniczy odebrał 100 m3, przyjechały samochody, załadowały swoje 100 m3, wszystko się zgadza. Ale na papierze, natomiast w lesie pozostało 5 m3.
Co z tym zrobić? Są dwa sposoby. Pierwszy to dodatkowy odbiór przez leśniczego a ZUL otrzymuje dodatkową zapłatę. Drugi traktuje nadmiary czyli superatę jako efekt stosowanej metody pomiaru, jako nadwyżkę wchodzącą na stan leśnictwa ale pozyskaną „kosztem skarbu państwa”. ZUL nie otrzymuje dodatkowej zapłaty. Problem leży w tym że nadleśnictw płacących ZUL-om za nadmiary jest coraz mniej.
(Redakcja Nowej Gazety Leśnej pisze dyplomatycznie o tylko dwu sposobach, tych oficjalnych. Nieoficjalne istnieją również – moja uwaga)
– Pracujemy dla Was, pisze w ostatnim numerze w roku 2019 Nowa Gazeta Leśna.
12 opasłych, liczących czasem i ponad 100 stron, numerów naszej Gazety Leśnej to grubo ponad 1000 stron. Co miesiąc sumiennie wysyłamy w świat, wprost do Waszych skrzynek pocztowych, ponad 2.000 egzemplarzy gazety. Wydaliśmy też, jako prezent dla prenumeratorów, kolejny, ponad 100-stronicowy Katalog Maszyn Leśnych.
Ale gazeta to nie wszystko. W roku 2019 zorganizowaliśmy największe w branży imprezy maszynowe, Forest Show w Barsku i Legnicy, z zawodami dla operatorów maszyn leśnych. Prowadzimy też serwis FIRMYLESNE.pl największy polski portal o pracy w lesie jak i kilka profili na Facebooku. Spotykamy się niemal codziennie z wyrazami sympatii Czytelników.
Serdecznie za to dziękujemy!
Przyglądając się tym tematom, można wybrać kilka istotnych.
– Lasy Państwowe przeprowadzają swoisty test przetargowy, usiłując rozdzielić usługi harwesterowe od usług hodowlano-ochronnych. Swoistym czarnym koniem pociągowym tego pomysłu jest dyrekcja zielonogórska, ta od cieci zulowskich opisywanych w https://zh-cn.facebook.com/TCiura/posts/2507831345990394
Te pierwsze, z pozyskaniem, przynoszą przecież zysk, te drugie, z sadzeniem i ochroną, tylko kosztują. Te pierwsze można wystawić na konkurencję przetargową i uzyskać niskie ceny, te drugie, niechciane, zawsze można przesunąć w czasie, mamy przecież kilka lat na nie, mówią leśnicy, przez ten czas może coś samo urośnie, las jest cierpliwy, wszystko zniesie…
– Pytanie redaktora naczelnego „Drwale och operatorzy maszyn leśnych będą przechodzić kursy specjalistyczne u firm koncesjowanych przez Lasy Państwowe a same egzaminy będą odbywać się pod okiem przedstawicieli LP” z początku 2018 roku doczekało się odpowiedzi pod koniec 2019 roku. To i kilka innych, równie ważnych.
Mianowicie dyrektor Andrzej Konieczny podpisał w grudniu nowe zarządzenie nr 66 noszące tytuł Zasady użytkowania lasu.
http://www.firmylesne.pl/lista/lasy-panstwowe/pokaz/nowe_zasady_uzytkowania_lasu,4298
To zarządzenie jest warte samo w sobie pewnych uwag ale w tej kronice ograniczę się tylko do tej o kursach specjalistycznych drwali i operatorów maszyn leśnych.
W zamierzchłych czasach transformacji ustrojowej, która doprowadziła do wyrzucenia robotników leśnych z Lasów Państwowych a pozostawienia w tej organizacji urzędników leśnych, pojawiły się na wolnym rynku firmy, mniej lub bardziej specjalistyczne, kształcące nowych drwali jak i później operatorów maszyn leśnych. Te firmy, zwłaszcza niektóre, wspominane przez nas na Monitorze leśnym, są już firmami z dorobkiem, funkcjonują dobrze i ich świadectwa się liczą, również poza granicami kraju.
Albo liczyły, bo organizacja Lasy Państwowe, decydująca o daniu zatrudnienia ich absolwentom, doszła do wniosku iż ma prawo kontroli nad podobnymi firmami, pisząc w paragrafie 29 pkt 4:
„Do prac należy dopuszczać wyłącznie wykwalifikowanych drwali operatorów pilarek oraz operatorów maszyn leśnych w zakresie pozyskania i zrywki drewna.”
W konkretnej interpretacji Pana Ryszarda Standio, przewodniczącego zespołu opracowującego te nowe zasady użytkowania lasu, oznacza to, cytuję:
„W ramach pracy zespołu powstały kolejne dokumenty tj. znowelizowana instrukcja BHP przy pracach leśnych jak również system szkoleń dla pracowników leśnych zawierający m.in. programy szkoleń dla drwala pilarza oraz operatorów harwestera i forwardera. Ponadto określono standardy egzaminowania i wyposażenia ośrodków szkoleniowych”. (wywiad w Nowej Gazecie Leśnej nr 2/2020)
Na czym te szkolenia i standardy będą w praktyce polegać, jeszcze nie wiadomo, ale przypomina mi to zarządzenia poprzednika dyr. Andrzeja Koniecznego, dyr. Konrada Tomaszewskiego, te o kontroli podmiotów gospodarczych przemysłu drzewnego.
Jedno i drugie zarządzenie miało i ma szczytne założenia, to ostatnie podkreśla wagę zapobiegania śmiertelnym wypadkom przy pracy, obciążając pośrednio winą za nie firmy kształcące tych pracowników. Jest to swoiste rozumowanie, nie pozbawione pewnych racji, ale innych racji, analizujących przyczyny licznych wypadków śmiertelnych w polskich lasach też nie brakuje i niektórymi z nich można obciążyć, i to nie pośrednio, również Lasy Państwowe.
Lasy Państwowe przypomniały więc sobie o zamierzchłych, dla nich, czasach transformacji ustrojowej i doszły prawdopodobnie do wniosku że przecież można na niej znów zarobić.
Podobnie jak w przypadku tartaków i Straży Leśnej z lat 2016-2017 można postawić kilka pytań.
– Pytanie o reguły konkurencji pomiędzy przedsiębiorstwami, zwłaszcza unijne reguły konkurencji i myślę że dobry prawnik potrafi zmusić dyr. Andrzeja Koniecznego do udzielenia odpowiedzi na pytanie jakie ma on konkretne, prawne podstawy do wkraczania w podobny sposób w działalność innych firm, łamiąc prawdopodobnie prawo krajowe i unijne?
– Pytanie czy organizacja Lasy Państwowe, mająca w swojej pieczy szkoły leśne, nie popełnia przypadkiem przestępstwa, usiłując poprzez swoje, wewnętrzne przecież, dokumenty, poznać organizacje pracy i pomysł biznesowy firm konkurencyjnych do systemu szkoleń opracowanego przez specjalistów z Lasów Państwowych.
– Pytanie stawiane zresztą nie po raz pierwszy: dlaczego zarządzenia dyrektora organizacji Lasy Państwowe, mają obowiązywać inne firmy, niezwiązane z tą organizacją?
No i zasadnicze pytanie – skoro organizacja Lasy Państwowe tak chętnie zaczyna wkraczać w kompetencje innych firm, tylko dlatego iż ich działalność zazębia się z obszarem leśnym którym zarządzają Lasy Państwowe, to czy te firmy, założone przecież przez obywateli polskich, właścicieli polskich lasów państwowych, płacących podatek i to nie tylko podatek VAT, do Skarbu Państwa, nie powinny zacząć wkraczać w działalność organizacji Lasy Państwowe?
Bo dlaczegoż by tylko Lasy Państwowe, będące w dodatku firmą o niejasnych uprawnieniach gospodarczych, natomiast o jasnych uprawnieniach politycznych, miałyby mieć monopol na zarządzanie polskimi lasami państwowymi?
Organizacja Lasy Państwowe, służąca w pokorze Państwu Polskiemu, przynajmniej od dwu lat jak twierdzą jej włodarze, ma jednak nawyk niezupełnie pokornego postępowania w stosunku do podmiotów gospodarczych zależnych w ten czy inny sposób od niej. No i nie tylko podmiotów, pewna część społeczeństwa też nie jest specjalnie przekonana co do rzeczywistej wartości tej pokory.
Jest zadziwiające jak 76 lat monopolu gospodarczo-politycznego oraz dwadzieścia kilka lat dobrobytu ekonomicznego potrafiły stworzyć u polskiego leśnika państwowego Lasów Państwowych tą swoistą mieszankę nieomylności, pewności i niemalże buty w swoich decyzjach a przy okazji sformować nowych przeciwników.
Tak trzymać, mówią oni.
Zasobem Polski są przecież niewątpliwie lasy państwowe, natomiast równie niewątpliwie nie są nim Lasy Państwowe.
Zdjęcie: Husqvarna
Witam, w sprawie nadmiaru 5% drewna przy odbiorach to większości zielonych nie wie dlaczego tak jest a to jest norma z lat 20 początki LP na uschnięcie drewna przylegającego długo ale obecnie drewno w większości wywozi się na bieżąco ale i tak 5% odbierane jest mniej i jakość tak dziwnie te 5% ulatnia się, nie raz zwracałem uwagę że to są drogie gratisy jak na Firmę zarządzającą dobrem państwowym bo weźmy np. 10mln m3 stosu x 5%=500 000 tyś m3 drewna w skali kraju ubywa nieewidencjonowane i jak to się ma do szacunków i zasobności lasów i tak co roku nie wspominając że ZUL musiał to pozyskać za darmo bo jak inaczej to można nazwać czy pracownik który przepracuje 105h ma płacone tylko za 100h ?
Tak, to stary problem, pisałem o tym na Monitorze Leśnym w https://www.forest-monitor/com/pl/4753-2/ w “Problem Zakładów Usług Leśnych albo Lasów Państwowych?” Wszyscy pracujący w LP o tym wiedzą, a ponieważ od prawie 100 lat nic nie robią, to wniosek jest jeden: administracji LP to pasuje.
A dlaczego pasuje bo nikt z leśnych na to nie wykłada ani kasy ani zdrowia więc nie boli i to nie jest ich prywatna własność a na te 5% chętny opałowiec zawsze się znajdzie , ale z drugiej strony finansowej dlaczego właściciel Skarb Państwa zezwala na taką niegospodarność od 100 lat ? a może LP już nie podlegają właścicielowi lasów którymi zarządzają w RP.
Albo link http://www.forest-monitor.com/pl/tag/superata-na-stanie-drewna/