Drzewiarz jak myśliwy…
„To nie są wymysły jakiś tam drzewiarzy, a efekty 200 lat badań naukowców zajmujących się dynamiką lasu…”
Cytat jest interesujący bo przedstawia zdanie leśnika – dyskutanta, nowej profesji niemalże zawodowej powstałej dzięki efektom pracy Marka Zuckerberga.
Jacyś tam drzewiarze i ich wymysły stawiane są naprzeciw 200 latom badań nauki dynamiki lasu.
No i leśnik nie jest jakimś tam drzewiarzem, nie, leśnik opiera się na badaniach naukowców leśnych, badaniach zachodzących już od 200 lat.
Rozumiem oczywiście samoironię w słowach cytowanego leśnika, ale czy zrozumie ją autentyczny drzewiarz?
Słownik SJP https://sjp.pl/drzewiarz określa go jako pracownika przemysłu drzewnego; specjalistę w dziedzinie technologii drewna.
Ostatnie lata przyniosły nam jednak nowe znaczenie tego słowa, potwierdzające tezę o ciągłym rozwoju języka, rozwoju nie zawsze, niestety, przyjemnym.
Każdy interesujący się polskim konfliktem pomiędzy leśnikami polskich lasów państwowych a organizacjami ochrony przyrody wie że lasy gospodarcze określane są, przez tych ostatnich, jako plantacje drzewne których jedynym celem jest produkcja surowca drzewnego.
Jest to określenie dyskusyjne, a porównanie dzisiejszych lasów Europy do prawdziwych plantacji drzewnych np. eukaliptusa w Ameryce południowej nie jest szczególnie udane.
Niemniej jednak patrząc na polskie lasy sosnowe czy na szwedzkie lasy świerkowe można odnieść podobne wrażenie.
Słowo drzewiarz określające leśnika jako plantator drzewny nie jest, jak przypuszczam, specjalnie mile widziane przez prawdziwego drzewiarza i uzyskało w tym kontekście sławę negatywną, znaczenie ujemne oraz obraźliwe dla z kolei prawdziwego leśnika, zwłaszcza tego opierającego się na badaniach swoich naukowców.
A innych leśników przecież dzisiaj nie ma, prawda? Co prawda w codziennej a zwłaszcza wiosennej pracy opierają się oni na Zasadach Hodowli Lasu, ale te, jak każdy terenowy leśnik wie, są kwintesencją polskiej nauki leśnej z jej 200-letnimi badaniami.
Zagadką jest dla mnie, à propos, fakt że tych kilkuset co najmniej specjalistów leśno-reklamowych od image swojej firmy Lasy Państwowe nie stosuje metody znanej od już dawna.
Lansując hasła:
Leśnik – drzewiarz to brzmi dumnie!
Leśnik – deskarz to brzmi dumnie!
I włoży w tą pracę przynajmniej część energii i funduszy hasła Sadzimy 1000 drzew na minutę.
Cytat z drzewiarzem pochodzi dyskusji na temat gorący dla Lasów Państwowych a dyskusję i argumenty obu stron opisuje portal naukawpolsce http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29042%2Clesnicy-beda-odnawiac-puszcze-naukowcy-przed-tym-ostrzegaja.html
Nawiasem mówiąc 200 lat badań nad dynamiką lasu, które zaowocowały Zasadami Hodowli Lasu powinny podsunąć pomysł przelegiwania zrębów w Puszczy Białowieskiej i tym samym uniknięcia konfliktu. Komu z leśników na nim zależy? Może postawią sobie podobne pytanie? Podobne jak my w
Jaki powinien być las?
Każdy z nas interesujący się tematyką leśną zauważył że już za poprzedniego dyrektora generalnego LP, od czasu jego postawienia na budownictwo drewniane, organizacja Lasy Państwowe zaczęła mówić i pokazywać surowiec drzewny w nieco przychylniejszym świetle. Nagle pojawiły się wsród 500.000 rzeszy odbiorców portali społecznościowych na FB obrazki z pracą harwestera, tą poza Puszczą Białowieską, samochodów z drewnem czy leśników odbierających drewno i wypisujacych kwity, nie mówiąc już o stylowym budownictwie drewnianym.
Ale nie obrazki drzewiarzy, tartaków, desek, ciepłowni palących zrębkami czy zakładów papierniczych z dymiącymi kominami.
Drewno pokazywane przez leśnika jest drewnem pięknym , coś na kształt obrazu szlachetnego i pięknego wilka, kochanych misi z Bieszczad, imponującego jelenia na rykowisku czy miłej sarenki. Podobnie jak ze zwierzakami leśnik pokazuje nam swój zawód jako jako szlachetny, piękny, kochany, imponujący i miły.
Dalsza droga efektów jego pracy jest już drogą wyboistą, z dziurami, z błotem i brudem i po co się pchać na nią?
Zostawmy ją dla innych, dla drzewiarzy, deskarzy czy w przypadku ukochanych przez leśnika zwierzaków, dla myśliwych.
Drzewiarz w znaczeniu pracownika przemysłu drzewnego i specjalisty w dziedzinie technologii drewna ma jednak osiągnięcia do których daleko tej 200-letniej już polskiej nauce leśnej, która w gruncie rzeczy usiłuje tylko podglądać, mniej lub bardziej skutecznie przyrodę i naturę. Proszę przeczytać tylko argumentację leśnika dotyczącą nasadzeń w Puszczy Białowieskiej i postawienia tam na odnowienia naturalne…
Czy potrzebne są do tego 200-letnie badania naukowe?
Efektem badań naukowych u tego pogardzanego drzewiarza jest np. drewno płytowe klejone krzyżowo CLT (Cross Laminated Timber) umożliwiające budowę wieżowców drewnianych, zastępujące stal i beton.
Czy 200-lat badań nauki leśnej może pochwalić się podobnym osiągnięciem np. w walce przeciw ociepleniu klimatu? No chyba że leśnik postawi swoje Leśne Gospodarstwa Węglowe LGW naprzeciw CLT dając tym samym przykład szczytu swojej samoironii.
Ale trzeba przyznać że o problemach związanych z budownictwem drewnianych domów jednorodzinnych w Polsce rozmawiali drzewiarze i m.in. leśnicy już w roku 2015 http://forestor.pl/2015/05/chca-rozwijac-budownictwo-drewniane-i-maja-pomysly-jak-to-robic/
Państwowy leśnik polski przyjmując, świadomie lub nie, nazewnictwo i pejoratywne określenia organizacji ochrony przyrody, jako określenia swoje, obiera taktykę dosyć niebezpieczną dla swej już prawie 100-letniej organizacji Lasy Państwowe.
Wykorzystuje on drzewiarza plantatora przeciwstawiając go swojej TZW gospodarce leśnej, zwłaszcza tej prowadzonej w Puszczy Białowieskiej a równocześnie wykorzystuje produkt drzewiarza, drewno jako symbol powodzenia swojej TZW gospodarki w lesie, również tym białowieskim.
No i jako już nie symbol ale podstawę ekonomicznego powodzenia swojej gospodarki.
Kiedyś, w zamierzchłych już czasach tworzenia aktualnej ustawy o lasach, na początku lat 1990, dyrektor LP a wcześniej i później nadleśniczy wielkopolski mówił o wzajemnej współpracy leśnika z drzewiarzem i odwrotnie. Bez tartaku nie ma leśnika, powiedział.
Po prawie 30 latach, okresie panowania wielofunkcyjnej a przy okazji trwałej i zrównoważonej gospodarki leśnej, słowa byłego dyrektora i nadleśniczego, dzisiaj już emeryta, odzyskują swoją wagę.
Nie dzięki 200-letnim badaniom dynamiki lasu ale dzięki ciągle dynamicznie rozwijających się badaniom w wykonaniu pogardzanych drzewiarzy.
Dzięki którym drewno staje się surowcem pożądanym w dzisiejszym świecie a jego krajowi producenci czyli polscy leśnicy państwowi (chociaż watpię czy lubią słowo producent) będą prawdopodobnie zmuszeni do współpracy z polskim drzewiarzem.
Którego efekty pracy są znacznie bardziej pomyślne i dochodowe dla gospodarki Polski niż TZW gospodarka leśnika.
Pracownik administracji lasów państwowych będzie prawdopodobnie uważał te słowa za głęboko niesprawiedliwe, no bo jakże, to jego TZW umożliwiało i umożliwia pomyślność gospodarki drzewnej i drzewiarza.
Drzewiarz natomiast, słysząc słowa o swojej pomyślności, zwłaszcza drzewiarz tartacznik, złapie się za głowę porównujac się z pomyślnością ekonomiczną pracownika administracji lasów państwowych. A co powie o umożliwianiu mu pomyślności przez leśnika, nie nadaje się do druku.
Drzewiarz jak myśliwy…
Leśnik zatrudniony przez Lasy Państwowe powinien być sprzymierzeńcem obu tych profesji. Ale nie jest.
Nawet a przede wszystkim gdy jest prezesem miejscowego koła łowieckiego.
I to postawienie tylko na siebie samego, na swoją pomyślność i pomyślność swojej organizacji Lasy Państwowe uważam za taktykę niebezpieczną dla niego samego.
Czasy w których uważano iż to co jest dobre dla Lasów Państwowych jest dobre dla kraju, dla Polski, mijają. Z prostej przyczyny – po 27 latach leśnicy udowodnili że ich 26-tysięczna osobista pomyślność nie przekłada się na pomyślność pozostałych milionów Polaków.
W każdym razie w stopniu umożliwiającym zaakceptowanie przez miliony Polaków pomyślności 26 tysięcy pracowników administracji polskich lasów państwowych.
Drzewiarz jak myśliwy…
Obu atakują organizacje ochrony środowiska, które atakuje zresztą i leśnik. Atakując przy okazji drzewiarza i tolerując w najlepszym przypadku myśliwego.
Logiczną taktyką opartą na prostych sojuszach politycznych powinna dla Greenpeace oraz WWF być taktyka sojuszu z drzewiarzami i myśliwymi. Nie nowa zresztą bo wypracowana już w dostatecznym stopniu w krajach poza Polską.
Co wtedy zrobi organizacja Lasy Państwowe?
Nie jest to trudne pytanie. Organizacja ta ma poniekąd wpisane w swojej ustawie o lasach z roku 1991 źródła wielu wczorajszych i dzisiejszych konfliktów. Jak i jutrzejszych.
A już konflikt z Greenpeace czy WWF jest niezbędnym dla jej egzystencji. Daje racje bytu i istnienia, argumenty dla konieczności zachowania dotychczasowych struktur.
Przeciwnicy tej klasy są po prostu potrzebni Lasom Państwowym.
Zdjęcie: woodman – listas.20minutos.