Czy rok 2019 będzie przełomem w procesach klimatycznych?
Takie pytanie zadaje dziennikarz szwedzkiego dziennika Svenska Dagbladet, Peter Alestig, specjalizujący się w problematyce ochrony środowiska.
Pomysł pójścia do sądu i zaskarżenia swego państwa jest w zasadzie genialnie prosty, pisze on.
Jeżeli politycy, nieważne czy krajowi, czy UE czy światowi, nie potrafią chronić swoich obywateli, to obywatele biorą w swoje ręce prawa stworzone przez tych polityków i zaczynają żądać od nich ich respektowania.
„Zmiany klimatyczne tworzą realne i rzeczywiste niebezpieczeństwa oraz wiszącą nad nami i zbliżającą się groźbę. Niezdolność rządu do zmniejszenia wydalania gazów cieplarnianych jest przestępstwem w stosunku do praw człowieka nam należnych.”
Te słowa wypowiedział nie Al Gore, Arnold Schwarzenegger czy Leonardo DiCaprio.
Pochodzą one z wyroku sądu administracyjnego drugiej instancji w Hadze, w Holandii, który wydał wyrok w sprawie ciągnącej się od roku 2014 i odwołania od wyroku sądu pierwszej instancji w roku 2015.
Wyrok z roku 2015 nakazał rządowi w Holandii zmniejszenie wydalania gazów cieplarnianych o 25% w stosunku do ich poziomu w roku 1990 i w okresie do 5 lat.
W wyroku z października 2018 roku decyzja z roku 2015 została podtrzymana i czytamy:
„Raport IPCC podkreśla że musimy bardzo szybko zmniejszyć wydalanie gazów cieplarnianych. Rząd Holandii wie doskonale że jesteśmy krajem nizinnym leżącym na ścisłym froncie zmian klimatycznych. Nasze urzędy państwowe podniosły niedawno alarm dotyczący wzrostu poziomu wód morskich o, w najgorszym wypadku, 2,5-3 m do końca tego stulecia.”
Fundacja Urgenda w swoim oskarżeniu z roku 2014 uważała że planowane przez rząd Holandii zmniejszenie wydzielania o 14-17% jest za niskie w stosunku do tempa zmian klimatycznych.
O fundacji obywatelskiej która zaskarżyła swoje państwo o niewywiązywanie się ze swoich obowiązków możemy poczytać tutaj https://www.urgenda.nl/en/themas/climate-case/ i moi drodzy Rodacy, nikt tych 886 obywateli Holandii nie oskarżył o zdradę interesów państwa albo szkalowanie dobrego imienia Holandii.
Dziwnych polityków i dziwną prasę mają Holendrzy. Taka okazja …
Wyrok sądu drugiej instancji może być zaskarżony do Sądu Najwyższego Holandii ale rzecznik prasowy rządu Holandii, Paul van der Zanden, powiedział już że decyzja sądu będzie zrealizowana, niezależnie od ewentualnego odwołania.
Budżet państwa holenderskiego na rok 2019 zawiera już dodatkowe 500 mln euro na te realizacje.
Fundacja Urgenda była pierwsza i udowodniła siłę argumentów prawnych i prawa w rękach aktywistów klimatycznych. Wywołała ona prawdziwe tsunami procesów klimatycznych na całym świecie i dzisiaj mamy ich ponad 1500 https://www.whitecase.com/publications/insight/climate-change-litigation-new-class-action
Argumenty i protesty dotyczą i mogą dotyczyć w zasadzie wszystkich projektów pociągających za sobą niszczenie przyrody i jednym z ostatnich głośnych protestów jest akcja Aborygenów australijskich przeciw planom rozbudowy kopalni węgla w Catmichael, pociągających za sobą niekorzystne dla Aborygenów zmiany klimatyczne.
Szwedzcy Saamowie nie są gorsi. Wiedząc że nie mają szans w Szwecji zaskarżyli oni Unię Europejską do sądu Unii Europejskiej w tzw. People’s climate case. Twierdzą oni, razem z Saamami norweskimi i fińskimi że zmiany klimatyczne niszczą możliwości utrzymania się ze swego trybu życia, nie tylko ich ale wszystkich obywateli UE stawiających na podobny styl życia i pracy, począwszy od rolników francuskich hodujących lawendę do baców i juhasów z Rumunii. Polskich również, mam nadzieję.
Sanna Vannar, szefowa saamijskiego zwiazku młodzieży Saminuorra, mówi wprost że cała kultura i egzystencja Saamów jest zagrożona lżejszymi zimami.
– Renifery głodują i zdychają gdy miękkie zimy tworzą skorupę lodową na śniegu, uniemożliwiającą odkopanie chrobotków i innej roślinności.
I na tym zbudowane jest ich oskarżenie sądowe w stosunku do Unii Europejskiej.
Unia Europejska robi całkiem po prostu za mało aby zahamować zmiany klimatyczne i ochronić swoich obywateli, uważają oni.
Sprawa People’s climate case stworzyła już precedens prawny bo sąd UE jesienią 2018 przyznał ludowi, w szerokim znaczeni tego słowa, prawo wniesienia skargi i rozpatrzenia przez sąd.
A w Polsce? Jeszcze żadna fundacja czy organizacja ochrony przyrody nie odważyła się na oskarżenie rządu polskiego o łamanie praw człowieka w związku ze zmianami klimatycznymi, sądząc po polskiej sieci.
Myślę jednak że dojdzie do tego bo planów podobnych do Carmichael nie brakuje.
Sąsiedzi są aktywniejsi, Niemcy mają trzy sprawy sądowe, Czechy i Węgry po jednej a Ukraina dwie.
Lasy Panstwowe jako organizacja też powinny zacząć przymierzać się do podobnych oskarżeń, moim osobistym zdaniem.
Przedsmak już odczuwają czego dowodem jest polska sieć i np. https://bip.mos.gov.pl/fileadmin/user_upload/bip/dostep_do_informacji/Stanowisko_Fundacji_ClientEarth_Prawnicy_dla_Ziemi_ws._projektu_raportu_z_wykonania_Konwencji_z_Aarhus.pdf czy artykuł z czasopisma czytanego przez ministrów środowiska oraz dyrektorów LP, Naszego Dziennika https://m.naszdziennik.pl/artykul/200621
Nasz Dziennik, nawiasem mówiąc, daje swojej informacji tytuł tworzący od razu odpowiedni nastrój.
Jak na razie sprawy ograniczają się do niemożności zaskarżeń leśnych 10-letnich planów gospodarczych do sądów polskich i decyzja należeć będzie do sądu Unii Europejskiej.
Zapewnie będzie podobna do tej dotyczącej Puszczy Białowieskiej.
Oskarżenia o łamanie praw człowieka w związku ze zmianami klimatycznymi są jednak zdecydowanie poważniejsze, chociaż tematycznie związane z realizacją planów gospodarczych Lasów Państwowych.
Ja myślę że prawnicy organizacji Lasy Państwowe powinni zasiąść nad aktualnym tekstem starożytnej już (1991 rok) ustawy o lasach i opracować ją na nowo pod kątem dopasowania do przyszłych i ewentualnych oskarżeń klimatycznych.
Opracowania tekstu odpowiadającego większości Polaków a nie większości parlamentarnej czy pracownikom organizacji Lasy Państwowe.
Zdjęcie: dagensjuridik