Szacuje się, że ponad 800 milionów pracowników na świecie straci pracę do roku 2030 w skutek robotyzacji. Badania McKinsey Global Institute, przeprowadzone w 46 krajach oraz obejmujące 800 różnych zawodów, wykazały, że jedna piąta światowej siły roboczej będzie w mniejszym bądź większym stopniu dotknięta zastępywaniem pracy człowieka pracą robotów. W krajach takich jak Niemcy czy USA badania wykazały, że nawet 1/3 siły roboczej będzie musiała zostać przekwalifikowana. Badania zasugerowały, że operatorzy maszyn a także pracownicy w sektorze żywieniowym odczują skutki robotyzacji i automatyzacji najbardziej. Kraje biedniejsze, mające mniej środków na inwestycje w automatyzację, nie będą aż tak bardzo dotknięte. A co się stanie z pracownikami sektora leśnego? Czy roboty zastąpią leśników, pracowników terenowych, ZULi? W tym poście przyjrzałem się bliżej temu zagadnieniu. Zapraszam!
W 2013 roku Carl Benedikt Frey wraz z Micheal’em A. Osbornem opublikowali raport zatytułowany “The Future of Employment: How susceptible are jobs to computerisation?”. Autorzy przebadali jak wrażliwe są zawody na komputeryzacje. Zastosowali oni dość nowatorską metodykę, która polegała na szacowaniu prawdopodobieństwa komputeryzacji dla 702 zawodów, opierając się na procesie klasyfikacji Gaussa. Według ich szacunków zagrożone jest około 47% całkowitego zatrudnienia w USA! Pomimo tego, że raport charakteryzuje wyłącznie rynek amerykański, można spróbować przewidzieć jak rezultaty z rynku USA przełożą się na inne regiony na świecie.
W tym poście, wybrałem prace związane z sektorem leśno-drzewnym ze strony internetowej WILL ROBOTS TAKE MY JOB? , i zestawiłem je w jednej tabelce z informacjami dotyczącymi mediany rocznych zarobków, stawki godzinowej, projektowanego wzrostu do 2024 roku, oraz prawdopodobieństwa automatyzacji oraz poziomu ryzyka automatyzacji dla danego zawodu. Postarałem się przetłumaczyć wykonywane prace jak najlepiej, aby pasowały do polskiego rynku, co nie było łatwym zadaniem.
Czy roboty zabiorą pracę leśnikom i drzewiarzom w najbliższej przyszłości?
Patrząc na moje zestawienie, wygląda na to, że leśniczowie oraz inspektorzy zajmujący się pożarami lasów i ich prewencją (w USA temat pożarów jest dużo bardziej poważny niż w Polsce i na ogół tacy inspektorzy wprowadzają regulacje pożarowe, sprawdzają ich wykonywanie, czy rekomendują środki prewencji i kontroli) mogą spać spokojnie, gdyż są jedynymi zawodami, którym roboty nie zabiorą pracy w najbliższych latach.
Tak nawiasem polecam wszystkim film “Only the Brave”, przetłumaczony na polski “Tylko dla odważnych”, który dość dobrze oddaje pracę ludzi walczących z pożarami w USA, i świetnie opisuje tragedię, która miała tam miejsce.
Jednakże, ekonomiści, podleśniczowie/szkółkarze oraz zoolodzy,biolodzy powinni zacząć się martwić, że proces automatyzacji, robotyzacji i komputeryzacji wygra z nimi na rynku pracy w przyszłości.
W dużo gorszej sytuacji są inżynierowie nadzoru, pilarze, drwale, pracownicy zajmujący się okrzesywaniem, sortymentacją, operatorzy maszyn leśnych, operatorzy i technicy na tartakach, czy pracownicy odpowiedzialni za sadzenie lasu, czyszczenia, na których prace roboty już ostrzą zęby.
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Zulowiec płakał jak to oglądał
Jednakże, w najgorszej sytuacji są brakarze, operatorzy i technicy maszyn leśnych (poza maszynami spotykanymi na tartaku) czy przewoźnicy i kierowcy traktorów i ciężarówek, którzy według szacunków z góry są skazani na porażkę z robotami i procesem automatyzacji.
Moje wnioski i komentarz
Powyższe wyniki są dla mnie dość sensowne. Leśniczy, który pełni funkcję menadżera w terenie powinien czuć się dość bezpieczny jeśli chodzi o swoje stanowisko. Podejmuje on wiele decyzji w terenie, często skomplikowanych, złożonych, a także pracuje w środowisku przyrodniczym, które jest z zasady zmienne. Dużo rzeczy w terenie zależy od jego obserwacji zjawisk przyrodniczych, choćby pogody i jej wpływu na pożary, problemy z wywozem drewna itp. Na tą chwilę roboty nie będą w stanie go zastąpić.
Jednakże, zawód podleśniczego (jak dla byłego podleśniczego) jest kompletnie zbędny w dzisiejszych realiach. Jedną z przyczyn dla których opuściłem LP, był bezsens powierzonych mi czynności takich jak szacunki brakarskie, malowanie drzew farbą, czy nawet odbiórki, które już w obecnych czasach mogą zostać zastąpione przez nowoczesne technologie, automatyzację, czy outsourcing. Nie widzę sensu dlaczego LP mają zatrudniać podleśniczych, jeżeli trzebieże, czy czyszczenia wykonują wyspecjalizowane firmy leśne (ZULe) i nie potrzebują kropek podleśniczego na drzewach, aby wiedzieć, że drzewo jest do wycięcia. Szacunki brakarskie może zastąpić metoda porównawcza, a odbiórki np. laserowe pomiary, które już się po woli praktykuje za granicą, a także ostatnio w Polsce przy okazji “huraganu stulecia” (chyba jeszcze faza testowa). Więcej o swoich początkach w Lasach opisałem tutaj:
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Moja leśna walka
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Czy warto studiować leśnictwo?
Praca inżyniera nadzoru jest chyba jeszcze mniej potrzebną funkcją w polskim leśnictwie, i nawet bym powiedział, że jeszcze bardziej zbędną od podleśniczego, nie porównując nawet stosunku pensji do odpowiedzialności obu tych stanowisk. Czy kontrola leśniczych jest potrzebna? Uważam, że najważniejszą kontrolą pracy leśniczego jest klient, który kupuje drewno z jego lasu. A po drugie, wszystko można skontrolować (w ostateczności) zza biurka, a w przyszłości pewnie podejrzeć z drona. Pytanie tylko po co? Czasy “Wierz, ale kontroluj” już się skończyły…no może jeszcze nie w Polsce.
Zgadzam się również, że w najbliższej przyszłości zawód brakarza będzie zbędny.
I na koniec. W ostatnim wywiadzie dla Lasu Polskiego, obecny Dyrektor Generalny LP sam zauważył, że w Lasach Państwowych zatrudnienie osiągnęło sufit (np. Metsähallitus kontra Lasy Państwowe). Także, na miejscu pracowników LP bardziej od robotów, chyba obawiałbym się dobrego menadżera z głową na karku. Pytanie tylko czy obecny Dyrektor ma na tyle silny kark, aby udźwignąć ten problem, czy może skończy się tylko na dalszym wygłaszaniu truizmów?
Źródło: WILL ROBOTS TAKE MY JOB?
Zdjęcie: Drewniany monument drwala w Kalifornii, USA. Autor zdjęcia: Rafal Chudy