Ciągle te pożytki z lasu.
Tak mogą powiedzieć naukowcy leśni którym stawia się wymagania dotyczące udowodnienia że ich badania są pożyteczne dla ludzi, społeczeństwa czy przedsiębiorstw.
Zwłaszcza dla przedsiębiorstwa i Państwa, jeżeli przedsiębiorstwo jest państwowe.
Dzisiejsza nauka leśna, przynajmniej ta szwedzka, jest odbiciem pożytecznych celów stawianych przed gospodarką leśną, tych dotyczących produkcji surowca i w mniejszym stopniu bogactwa biologicznego lasu.
Ale co jest pożyteczne czy użyteczne dla naukowca czy badacza? Co jest korzyścią? Tą wspólną dla profesora zajmującego się mechanizacją prac leśnych a profesora badającego choroby roślin? Na ile korzystne jest odkrycie naukowca, które być może będzie pożyteczne za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, o ile?
I czy nauka musi być ciągle użyteczna dla społeczeństwa i ludzi, czy też nie powinna być wartością samą w sobie?
I równoległe pytanie – czy las musi być ciagle użyteczny czy też może być tylko uniwersalną wartością jako las?
Można powiedzieć że znana już chyba wielu Polakom po lecie 2017 Ustawa o lasach z roku 1991 odpowiedziała na podobne rozważania i wątpliwości, w swoim artykule 7 o trwale zrównoważonej gospodarce leśnej, prowadzonej według planu użytkowania lasu (PUL), świętej Biblii każdego nadleśniczego oraz według celów:
1) zachowania lasów i korzystnego ich wpływu na klimat, powietrze, wodę, glebę, warunki życia i zdrowia człowieka oraz na równowagę przyrodniczą;
2) ochrony lasów, zwłaszcza lasów i ekosystemów leśnych stanowiących naturalne fragmenty rodzimej przyrody lub lasów szczególnie cennych ze względu na: a) zachowanie różnorodności przyrodniczej, b) zachowanie leśnych zasobów genetycznych, c) walory krajobrazowe, d) potrzeby nauki;
3) ochrony gleb i terenów szczególnie narażonych na zanieczyszczenie lub uszkodzenie oraz o specjalnym znaczeniu społecznym;
4) ochrony wód powierzchniowych i głębinowych, retencji zlewni, w szczególności na obszarach wododziałów i na ob- szarach zasilania zbiorników wód podziemnych;
5) produkcji, na zasadzie racjonalnej gospodarki, drewna oraz surowców i produktów ubocznego użytkowania lasu.
Te pieć punktów cytowaliśmy już na tym blogu, podkreślając choćby umieszczenie producji drewna na ostatnim miejscu.
W dzisiejszej dyskusji ma tematy leśne dominują dwie perspektywy albo paradygmaty: albo las będzie produkował jak najwięcej surowca i użytków albo będzie całkowicie chroniony od tej produkcji, z uwagi na jego bogactwo biologiczne.
Letnia ale gorąca dyskusja na temat Puszczy Białowieskiej utrwaliła te dwie linie, niemalże jak linie okopów na froncie zachodnim w latach I Wojny Światowej.
Leśnik polski odpowie oczywiście że jego TZW gospodarka leśna i jego kodeks dobrych praktyk leśnych jest doskonałym kompromisem, na terenie którego mogą spotkać się dwie zwalczające się linie.
Co dowodzi że współczesny polski leśnik państwowy jest godnym następcą swoich poprzedników tworzących te wymienione pieć punktów przed już 27 laty.
Problemem jest tylko że jego adwersarze nie wierzą w wiarygodność kolejności tych punktów, zwłaszcza umiejscowienia punktu piątego jak i w przestrzeganie punktu drugiego. No i w wiarygodność współczesnego leśnika, nadszarpniętą mocno właśnie Puszczą.
Ale czy wierzą naukowcy? W wartość paradygmatu o wartości surowca i innych użytków leśnych, przypuszczam że na pewno, bo inaczej nie byłby np. IBL subwencjonowany przez Lasy Państwowe aż w 77%.
Ale w wartość nauki leśnej jako wartości nauki jako samej w sobie?
Czy stać polską naukę leśną na takie zdanie? Czy są naukowcy realizujący je w praktyce? W sensie że nauka leśna szuka pewnych prawd o lesie i to może prowadzić do jej rozwoju i odkryć, nieplanowanych, niezamierzonych czy niezamówionych przez Lasy Państwowe?
Tydzień temu pisałem o Lesie Ochronnym Szast, z pytaniem co on chroni.
W zasadzie mógłby on być przykładem na perspektywę przewagi wartości nauki dla nauki nad wartością nauki przynoszącej pożytek gospodarce leśnej.
Ale jest pewne ale.
Jeżeli przyjmiemy że nauka ma swoją wartość to nie powinna być ona związana z instytucją reprezentującą interesy Państwa, interesy społeczności czy przedsiębiorstwa.
Lasy Państwowe są taką instytucją i twórca Szast prof. Kazimierz Rykowski opisał je dobrze w Lesie Polskim nr 3/2018 zadając pytanie:
“Czy rozwój i interesy samofinansującej się, ale zarządzającej wspólnym dobrem, instytucji/ przedsiębiorstwa/organizacji gospodarczej PGL LP można utożsamiać z rozwojem polskiego leśnictwa?”
To pytanie można zakończyć w nieco inny sposób, akcentujący rozwój polskiej nauki leśnej.
Ale polska rzeczywistość leśna jest opisana i zatwierdzona przez Sejm w Ustawie o lasach w której wymieniono potrzeby nauki. Lasu Ochronnego Szast nie można było stworzyć bez Lasów Państwowych i Uchwały o lasach. Siłą rzeczy badania naukowe przeprowadzane w Szast są badaniami pożytecznymi dla Lasów Państwowych i leśników, chociaż przypuszczam że niektórzy spośród nich mają pewne wątpliwości.
Mój poprzedni blog o Szast zakończyłem wezwaniem do oceny pożytku posiadania Lasu Ochronnego Szast przez Lasy Państwowe. Oceny dostępnej dla nas wszystkich interesujących się polskimi lasami i Lasami Państwowymi.
Oceny pozwalającej na założenie nowych Szastow czy na zakończenie takiego eksperymentu.
Bo moim zdaniem, mimo pięknych słów o TZW gospodarce leśnej, przychodzi czas na zwykłe ekonomiczne podejście do obliczania wartości wszelakich pożytków i użytkowania lasu państwowego administrowanego przez leśników Lasów Państwowych.