By woda była czysta a lasy zielone – czasy idealizmu?
Piękne słowa.
Są one mottem Porozumień Sękocińskich, podpisanych w marcu 1981, których treść Krajowa Sekcja Pracowników Leśnictwa NSZZ Solidarność opublikowała niedawno na sieci.
http://www.solidarnosc.org.pl/kspl/kspl-solidarnosc/historia/porozumienie-sekocinskie/
Na sieci mamy też film LP o 35-letniej rocznicy Porozumień i jak zwykle uderzył mnie talent współczesnego leśnika do organizowania podobnych uroczystości.
Zespół sygnalistów myśliwskich, liczne sztandary, obecność duszpasterza leśnictwa, gospodarki wodnej i ochrony środowiska, dawnych działaczy Solidarności, leśników Lasów Państwowych, ich dyrektora naczelnego oraz ministra środowiska, wręczenie sobie kordelasów leśnika i orderów Zasłużony dla Solidarności, wzajemnych podziękowań, odczytanie listów od Prezydenta i Premiera, no i mowy.
Scenariusz tej rocznicy przyda się jak ulał już za rok, w 40-letnią rocznicę.
- Bez Porozumień nie powstałaby 10 lat później Ustawa o lasach mówił ówczesny dyrektor naczelny Konrad Tomaszewski.
- Trudno było słuchać wtedy starych leśników opowiadających jak strasznie oni wtedy klęli na to co się dzieje w lasach państwowych, jak mówili w jaki rabunkowy sposób prowadzi się tą gospodarkę, że są zmuszani do pozyskiwania drewna, była to z jednej strony służba a z drugiej strony byli oni wierni ideałom II Rzeczpospolitej, mówił minister Jan Szyszko.
- Solidarność” powstała na gruncie buntu przeciwko łamaniu praw pracowniczych, przeciwko dyskryminowaniu ludzi, którzy chcieli pracować dla dobra społeczeństwa, dla dobra Polski, powiedział Dariusz Bąk, polityk
- Ludziom lasu będzie żyło się dobrze zawsze wtedy kiedy dobrze będą się miały lasy. Jest dziś wszystko co niezbędne, aby stawiane cele osiągać. Potrzeba tylko odnajdywać jeszcze w sobie pokorę, aby realizacja tych celów była jak najlepsza dla ludzi, mówił Bogusław Mozga, sygnatariusz Porozumien Sęgocinskich. https://youtu.be/B3ao1V6JrZs
Jako ówczesny leśniczy Lasów Państwowych (rok 1980) muszę się przyznać że wierny ideałom leśnym II Rzeczpospolitej raczej nie byłem, z prostej przyczyny – nic o nich nie wiedziałem, za wyjątkiem opowieści ludzi starych jak to wtedy leśniczemu żyło się dobrze. Te ideały jak i opowieści o starych lesnikach z roku 1980 którzy służyli również w Lasach Państwowych II Rzeczpospolitej, minister Jan Szyszko, będący w roku 1980 młodym upracownikiem SGGW, dorobił już na potrzeby swojej polityki i potrzebę gloryfikowania Adama Loreta, pierwszego dyrektora LP, którego pomnik panowie Konrad Tomaszewski i Jan Szyszko odsłonili w roku następnym.
Interesujące są również słowa „Ludziom lasu będzie żyło się dobrze zawsze wtedy kiedy dobrze będą się miały lasy.” Są one interesujące nie z uwagi ma treść która jest raczej oczywista ale ze względów interpretacyjnych, z których być może wypowiadający je nie zdaje sobie sprawy.
Bo kim są „ludzie lasu” i co oznacza słowo „lasy”?
To zdanie odpowiada prawdzie jedynie przy założeniu, częstym zresztą we współczesnym polskim leśnictwie, że ludźmi lasu są pracownicy Lasów Państwowych a lasami, pisanymi najczęściej z dużej litery, jest firma Lasy Państwowe.
Zakładając, całkowicie naturalnie, że ludźmi lasu są również robotnicy leśni czy prywatni właściciele lasu, o czym pisaliśmy w https://www.forest-monitor.com/pl/lesnik-kto-co/ to od razu powstałoby pytanie, szczególnie istotne dla związkowca z Solidarności, dlaczego ludziom lasu nie żyje się dobrze w sytuacji w której lasom czyli Lasom Państwowym nie brakuje niczego?
No ale nie bądźmy za drobiazgowi, załóżmy iż są ludzie lasu jak i Ludzie Lasu, podobnie jak są lasy jak i Lasy czyli Lasy Państwowe.
Należy przyznać iż dzisiejsza Krajowa Sekcja Pracowników Leśnictwa NSZZ Solidarność odczuwa prawdopodobnie pewne wyrzuty sumienia dotyczące tego tematu skoro Kazimierz Lipiński, były przewodniczący Krajowej Komisji Koordynacyjnej Pracowników Leśnictwa „Solidarność” mówi w swoich wspomnieniach, cytuję:
„Co uważam za klęskę? To, że nie przewidzieliśmy tak drastycznego obejścia się później przez Lasy z robotnikami leśnymi, posyłając ich na bruk, wielu pozostawiając bez środków do życia. Związki zawodowe nie stworzyły im żadnej ochrony prawnej. Szefowie nowo powstałych firm leśnych nie zezwalali na istnienie u nich związków zawodowych i to w świetle prawa państwa „Solidarności”. Do dziś nie mogę tego przeboleć i m.in. to jest przyczyną, że odsunąłem się po tym od prac społecznych.”
Następni działacze nie mieli już jednak podobnych obiekcji, traktując działalność związkową jako odskocznie do zrobienia kariery w administracji Lasów Państwowych czy w odpowiednim ministerstwie.
Czasem nie cofając się przed prawdziwym buntem w formie votum nieufności, nieudanym zresztą, jak to było przed kilkoma tygodniami.
NZSS „Solidarność” i jej aktualny szef byli już tematem naszego artykułu przed dwoma laty http://www.forest-monitor.com/pl/desperacja-i-emocje-w-lesnej-nszz-solidarnosc/
Można powiedzieć że solidarność w NZSS „Solidarność” zaczyna się na poziomie dyrektorskim i czasem nadleśmiczego a wyrzuty sumienia Pana Kazimierza Lipinskiego, przynoszące mu zaszczyt, pokazują że ideały dawnych leśników czekają dalej na podjęcie ich przez nową generację leśną.
Czy zresztą dyrektor generalny LP musi obawiać się związków spod znaku Solidarności? Ten ostatni postawił najwyraźniej na ZLP i jak na razie skutecznie. Związków zawodowych jest u leśników pod dostatkiem i zdecydowanie przoduje Związek Leśników Polskich, oficjalnie apolityczny, mający 10.944 członków podczas gdy KSPL NSZZ „Solidarność” / KSZNOŚiL NSZZ „Solidarność” ma tylko 4.113 członków.
Poseł Dariusz Bąk, człowiek Lasów Państwowych w Sejmie, zna się na sztuce retoryki politycznej.
„Solidarność” powstała na gruncie buntu przeciwko łamaniu praw pracowniczych, przeciwko dyskryminowaniu ludzi, którzy chcieli pracować dla dobra społeczeństwa, dla dobra Polski.”
Jego słowa są warte cytowania jak i pytania gdzie mamy podobny grunt dzisiaj, choćby po to aby przypomnieć osobę Pana Jacka Chudego z http://www.forest-monitor.com/pl/moj-tata-jacek-chudy-i-krucjata-wymierzona-przeciwko-jego-osobie-za-mojego-bloga/ podkreślającą swoim życiem że ideały solidarnościowe z lat 1980-1981 niekoniecznie zachowały się w dzisiejszej rzeczywistości Lasów Państwowych, tej na poziomie leśniczego i podleśniczych.
Przeglądając tekst Porozumien Sęgocinskich można natknąć się na interesujące informacje, jakby nadal aktualne dla współczesnego leśnika, zatrudnionego przez Lasy Państwowe.
„Przy obsadzaniu stanowisk kierowniczych w przedsiębiorstwach i jednostkach terenowych LP przyjmuje się zasadę zasięgania uprzednio opinii przedstawicielstw załóg. Dobór kadry kierowniczej powinien opierać się przede wszystkim na zasadach ustaleń z pkt. 12 Porozumień Gdańskich (12. – Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych zlikwidowanie specjalnych sprzedaży, itp)
Ciekawe…
Ehh, to były czasy…Pełne tęsknot za czystą wodą i zielonymi lasami…
Co mam pozostało z tamtych lat? Ordery Zasłużonych dla Solidarności? Nadmiar pokory jako pustosłowia dyrektorskiego i zupełny brak pokory w rzeczywistości leśnej Lasów Państwowych? Bunt na PGL LP Bounty dyrygowany przez ludzi żądnych władzy leśnej i więcej koloru na patkach?
No, nie tylko.
Woda…Albo jej brak…
Lasy? Hm…zależy jakie…W każdym razie nie zawsze zielone…
No i kadra kierownicza, jej dobór…Jak za dawnych lat decyduje przynależność partyjna, przynależność do dworu takiego czy innego biskupa, czy obie naraz.
Oby Lasy były czyste a wody nie brakowało – chyba czas na nowy idealizm, bez porozumień tym razem.
Po co się później kompromitować.
Bilden: skogochwatten
To chyba już odwieczny problem ludzkości – zaczyna się od ideałów np. wiary w Boga tudzież Bogów, Rozum, Naturę kto co woli a kończy się na gilotynach dla przeciwników lub powtarzaniem błędów poprzedników. Nie znam tego całego ruchu jakim była Soldarność, ale ogólnie z tego co rozumiem to wzbudził on wielkie poztywne emocje ludzi i wielu pociągnął a potem po rozpadzie na partie zawiódł by koniec końców stać się jakąś “katolicką” wersją PZPRu. To ciekawe ,że aktywiści Solidarności po wielu latach stali się jak krytykowani przez nich skostniali działacze ruchów socjalistycznych. Oczywiście ruch jak to ruch przyniósł dużo dobrego ale też z drugiej strony część skutków okazała się zła. Z tekstu jednak przebija pewna ponadczasowa mądrość. Kadra kierownicza w firmie powina mieć inne walory niż zgodność polityczną, rodzinną lub idelogiczną a po drugie na tyle ile to możliwe lepiej jest coś reformować z dala od odgórnej polityki, bo rewolucje mają to do siebie ,że przynoszą także zniszczenie, a często okazuje się ,że nowi panowie nie są lepsi niż starzy.