Naukowcy z dwóch leśnych firm konsultingowych i dwóch uniwersytetów nawiązali współpracę aby przeanalizować rentowność i źródła ryzyka w globalnych inwestycjach leśnych. Autorzy opublikowanego artykułu naukowego w prestiżowym czasopiśmie naukowym Journal of Forest Policy and Economics przebadali jakie czynniki wpływają na wewnętrzną stopę zwrotu w wybranych inwestycjach w plantacje leśne. W tym wpisie, Karolina Chudy, MBA współautorka badań dzieli się z nami wynikami i omawia ich praktyczne zastosowania. Na końcu, pozwolę sobie również dorzucić mój krótki komentarz odnośnie sytuacji w polskim leśnictwie i możliwości rozwiązywania konfliktów przez aktorów polskiej sceny leśnej. Zapraszamy!
Czy inwestycje w leśnictwo warte są ryzyka?
Inwestycje w leśnictwo oferują konkurencyjne zwroty, zabezpieczają inwestorów przed inflacją i charakteryzują się niską korelacją z innymi klasami aktywów. Niemniej jednak inwestycje w lasy, podobnie jak inne nieruchomości, są również narażone na różne źródła ryzyka, takie jak ryzyko materialne i środowiskowe, relacja podaży i popyty na grunty leśne oraz wahania cen gruntów i drewna. Te potencjalne zagrożenia mogą prowadzić do niepożądanych rezultatów, jeśli nie zostaną uwzględnione przez inwestorów. Aby sprostać tym wyzwaniom, Dr Rafał i Karolina Chudy z Forest Business Analytics (Polska), Dr Bruno Kanieski da Silva i Profesor Frederick Cubbage z North Carolina State University (USA), Profesor Rafael Rubilar z University of Concepción (Chile) i Roger Lord z firmy konsultingowej Mason, Bruce & Girard (USA), zbadali profile ryzyka / zwrotu wybranych globalnych inwestycji leśnych.
Karolina Chudy – Prezes i założyciel firmy Forest Business Analytics Sp z o.o. mówi:
Zwykle opinia publiczna uważa inwestycje w lasy za stosunkowo ryzykowne ze względu na zagrożenia, takie jak pożar, owady i choroby. Jeśli spojrzymy historycznie, straty wynikające z wydarzeń naturalnych są dość niskie w lasach dobrze zarządzanych w porównaniu z lasami niezarządzanymi. Co więcej, skutecznie pozbawione ryzyka inwestycje w leśnictwo są również dokonywane poprzez ubezpieczenia. Z drugiej strony niektórzy inwestorzy uważają inwestycje leśne za takie, które nawet zmniejszają ryzyko w kontekście zróżnicowanego portfela inwestycyjnego, ponieważ zwroty z inwestycji leśnych są zwykle nieskorelowane ze zwrotami uzyskanymi z wielu innych rodzajów inwestycji, np. z wynikami na giełdach papierów wartościowych.
Karolina dodaje:
Jeśli zainwestujesz w coś, wiedząc, jakie wyzwania mogą Cię spotkać i wiesz jak możesz się na nie przygotować, ryzyko staje się opłacalne. W takich przypadkach możemy mówić o zarządzanym ryzyku. Dlatego w naszym badaniu przeprowadziliśmy niezależne badanie dotyczące ryzyka inwestycji w lasy, stosując metodę symulacji Monte Carlo ze zmiennością kosztów, nakładów a także cen drewna, dla wybranych krajów, regionów i gatunków na świecie takich jak: sosna taeda na amerykańskiej równinie przybrzeżnej Atlantyku; plantacje daglezji zielonej w zachodnich Stanach Zjednoczonych; plantacje sosny i eukaliptusa w Brazylii; plantacje sosny i eukaliptusa w Chile; oraz drzewostany sosnowe i dębowe w Polsce.
Główne zagrożenia związane z inwestowaniem w plantacje leśne
„Nasze wyniki wykazały, że wyłączając ceny gruntów leśnych, przyrost biologiczny oraz ceny drewna były najbardziej wpływowymi zmiennymi, które kształtowały wewnętrzne stopy zwrotu dla globalnych inwestycji leśnych. Ponadto zidentyfikowaliśmy pewne czynniki specyficzne dla każdego kraju, takie jak koszty sadzenia (Chile) i koszty zarządzania (Polska i USA), które należy dokładnie rozważyć podczas procesu inwestycyjnego ”- powiedziała Karolina Chudy.
Relacja między ryzykiem a zwrotem z inwestycji w las
Autorzy artykułu przygotowali wykres, na którym zaznaczono relację między ryzykiem a zwrotem z inwestycji w las dla wybranych możliwości inwestycyjnych:
Po pierwsze, stwierdziliśmy, że w kwadrancie IV nie zlokalizowano żadnej okazji do inwestowania w las, co oznacza, że dla pewnego poziomu ryzyka badane inwestycje leśne nie mają wewnętrznej stopy zwrotu z inwestycji na poziomie mniejszym niż 8%. Przy takim poziomie ryzyka można oczekiwać, że inwestycje w lasy mogą zapewnić od 8 do 13%, nie uwzględniając kosztów gruntów leśnych, i są głównie skoncentrowane na inwestycjach w plantacje eukaliptusa w Brazylii i Chile. Niemniej jednak zwroty na takich poziomach można osiągnąć przy niższym poziomie ryzyka, jeśli zamiast tego inwestorzy zdecydują się zainwestować w plantacje sosny w Brazylii lub Chile. Odkryliśmy również, że w przypadku inwestorów, którzy są bardziej niechętni do ryzyka, zwroty do około 8% są możliwe w USA, na północnym zachodzie Pacyfiku i na południu Stanów Zjednoczonych- powiedziała Karolina Chudy.
Karolina również skomentowała wyniki dla Polski:
Jeśli inwestycje leśne w Polsce byłyby możliwe, co obecnie nie ma miejsca ze względu na państwowy sektor leśny, wszelkie inwestycje w drzewostany dębowe i sosnowe nie są jeszcze zalecane, biorąc pod uwagę, że dla tego samego poziomu ryzyka lepsze zwroty mogą zostać osiągnięte na plantacjach daglezji na amerykańskim Wybrzeżu Północno-Zachodnim. Myślę jednak, że sytuacja może się znacznie zmienić, jeśli weźmie się pod uwagę mądrzejsze podejście do redukcji kosztów, zwłaszcza kosztów zarządzania. Nie powinniśmy również zapominać, że chociaż wyniki inwestycji w Polsce wykazały niskie zwroty, to jednak charakteryzowały się jednym z najniższych poziomów ryzyka w tym samym czasie.
Autorzy zauważają, że elementy ryzyka uwzględnione w deterministycznych modelach zdyskontowanych przepływów pieniężnych, mogą znacząco pomóc inwestorom w lepszym zrozumieniu ryzyka stojącego za inwestycjami w aktywa leśne. Inwestorzy mogą lepiej zrozumieć poziom oczekiwanych zwrotów z inwestycji, w sytuacji kiedy koszty czy przychody zmienią się w stosunku do początkowych założeń. Dzięki takim informacjom inwestorzy mogą skupić się na najważniejszych czynnikach prowadzących do redukcji kosztów i zwiększania przychodów, a w konsekwencji do poprawy wyników finansowych swoich inwestycji leśnych.
Moje zdanie jest takie – Rafał Chudy
Uważam, że Polska jako kraj ma ogromny potencjał inwestycyjny. Problem polega na tym, że nasze lasy zarządzane są w sposób nieoptymalny, w sposób w którym marnuje się powierzone zasoby. Na kiepskiej jakości zarządzanie składa się wiele czynników. Pierwszy to monopol Lasów Państwowych, który kontroluje ceny drewna na rynku, a także prywatnych właścicieli lasów.
>>Czy Lasy Państwowe kontrolują ceny drewna?
>>Monopol LP, pozyskanie i ceny drewna w Polsce
Oczywiście problem LP nie bierze się z nikąd i można pójść o krok dalej i stwierdzić, że problem leży w państwowych instytucjach leśnych w Polsce, czyli w Ministerstwie Środowiska, które nie robi kompletnie nic, aby sytuację odmienić. Już jakiś czas temu napisałem artykuł opublikowany w International Forestry Review, w których opisałem problemy panujące w państwowych instytucjach leśnych w Polsce. Od tamtego czasu, żadnych realnych zmian, ani nawet nadziej, że coś może się zmienić.
>>Opcje strategiczne dla państwowych leśnych instytucji w Polsce
Kolejnym problemem, który wskazuje już powyższy artykuł to zbyt wysokie koszty zarządzania lasami w Polsce przez Lasy Państwowe. Nie biorą się one przecież z znikąd i jednym z nich jest ponadzatrudnienie i biurokracja w Lasach Państwowych: Ponadzatrudnienie w Lasach Państwowych – tajemnicza liczba zmiażdżona lub Biurokraci leśni: Jaka forma Lasów Państwowych byłaby lepsza? Cześć piąta.
Inne koszty to np. znaczące koszty sadzenia i późniejszych pielęgnacji: Ile sadzonek powinniśmy wysadzać? czy Zrozumieć Skandynawów, czy choćby zbyt wysokie wieki rębności w drzewostanach produkcyjnych: Czego nie wiesz o optymalnym wieku rębności dla lasów produkcyjnych w Polsce?
O tych wszystkich rzeczach pisaliśmy na naszym blogu wiele razy i można by tutaj wymienić jeszcze wiele czynników.
Jednakże, wydaje mi się, że jednym z największych problemów w polskim leśnictwie jakie mamy to mentalność a także brak wiary, że coś można zrobić lepiej, taniej i bardziej optymalnie dla naszego kraju. Ludzie antagonizują się i wyrażają kompletnie skrajne poglądy, nie patrząc na to, że optymalne rozwiązania leżą zawsze gdzieś pośrodku. Eksportować drewno do Szwecji czy Chin z Polski? Dlaczego nie, jeżeli możemy zarobić na tym jako kraj? Pozwolić obcemu kapitałowi inwestować w Polsce? Dlaczego nie, jeżeli może wymusić to presję konkurencyjną na Lasach Państwowych a na dodatek może przyczynić się dla dobra prywatnych właścicieli lasów w Polsce.
Wiadomo, że w każdym rozwiązaniu są plusy i minusy, ale jeszcze raz powtórzę optymalne rozwiązania leżą pośrodku, a nie na skrajnych flankach. Powinniśmy zacząć przyzwyczajać się, że rozwiązania typu win-win już są niedostępne, a coraz częściej musimy skłaniać się ku kompromisowi aby osiągać założone cele. Ale, aby osiągnąć ten kompromis każda ze stron musi zrezygnować z części swoich własnych interesów.
I na koniec. Aby dotrzeć do rozwiązań kompromisowych konieczny jest kulturalny dialog, pełen wzajemnego szacunku do drugiej strony a także pełen wiary w dążenie do doskonałości i polepszenia sytuacji dla wspólnego dobra.
Source: R.P. Chudy, K.A. Chudy, B. Kanieski da Silva, F.W. Cubbage, R. Rubilar, R. Lord. Profitability and Risk Sources in Global Timberland Investments. Forest Policy and Economics, Volume 111, February 2020.
Dla zainteresowanych całym artykułem, możecie pobrać bezpłatnie 50 kopii klikając w ten link: LINK.
Wydaje się, że komercjalizacja (czyli de facto prywatyzacja) lasów nie wchodzi w grę. Po prostu, na to nie ma społecznego przyzwolenia. Jedynym sposobem jest wymuszenie społecznej kontroli nad LP oraz wdrożenie bardziej “segregacyjnego” niż “integracyjnego” modelu gospodarki, (czyli mniej więcej tyle wysokowydajnych plantacji ile powierzchni wyłączonych z gospodarki leśnej, np 15%-70%-15% albo 20%-60%-20%).
To da się zrobić (choć nie z tymi ludźmi, którzy bronią każdego kawałka lasu jak niepodległości). Ale rozważania o optymalnym inwestowaniu w lasy w warunkach polskich jest jak rozmawianie o urządzaniu życia na Marsie. A może to wizjonerstwo, a ja się mylę….
Czy nie ma na społecznego przyzwolenia? Proszę zapytać dzieci i rodziny tych, których wywłaszczono w 1944 roku prywatne lasy. Dlatego nie mówimy tutaj o prywatyzacji, tylko o reprywatyzacji, czyli procesie polegającym na zwrocie uprzednim właścicielom (ich następcom prawnym) mienia przejętego przez państwo. Lasy Państwowe nazwą taki proces zapewne rewolucją. Ja to nazywam kontrrewolucją, czyli reakcją na rewolucję, która właśnie wywłaszczyła ludzi z ich majątku po II wojnie światowej. I uważam, że społeczne przyzwolenie tutaj nie ma nic do tego. Ci którzy są przeciwni, a na pewno tacy też są, może warto byłoby rozważyć najpierw nacjonalizację ich prywatnego mienia i dopiero wtedy zapytać co myślą o reprywatyzacji? Jeśli chodzi o inwestowanie w lasy w warunkach polskich to jest to jak najbardziej możliwe i przychodzą mi do głowy dwa przypadki: 1) Fundusz inwestycyjny lasy polskie (skończył źle, ale idea inwestycji była jak najbardziej słuszna), 2) amerykańska firma inwestująca w platancje szybkorosnącej topoli w Polsce (źródło np. tutaj: https://www.forbes.pl/wiadomosci/w-polsce-powstaje-najwieksza-w-ue-plantacja-biomasy/tfsdkfd). Problemem inwestycji w Polsce, nie są warunki klimatyczne (tak chętnie przytaczane przez polskich leśników, że u nas się nie da sadzić 2-2.5 tys. sosny na ha), lecz zagmatwane polskie prawo, biurokracja, prawo pierwokupu lasów prywatnych przez LP (http://www.forest-monitor.com/pl/neandertalska-prywatyzacja-lasow-publicznych-na-swiecie/). Takie rzeczy odstraszają inwestorów a nie zachęcają ich. Zresztą można to obecnie zaobserwować na Litwie na której zmieniają się przepisy prawne od 1 stycznia 2020 roku, pisał o tym Pan Tadeusz Ciura na FB (https://www.facebook.com/TCiura/photos/a.479401208833428/2491061824334013/?type=3&theater). Oczywiście stracą na tym tylko prywatni właściciele lasów na Litwie, a kapitał odpłynie dość szybko w długim terminie. To są właśnie konsekwencje niestabilnej sytuacji prawnej dla inwestorów. No chyba, że miał Pan na myśli optymalne inwestowanie w wykonaniu LP? A to tak historia z Marsem może być bardziej prawdopodobna. A tak serio, to nie do końca. Wystarczy jeden rozsądny człowiek, aby zmienił całą sytuację i nazywa się Minister Środowiska.