Polskie drogi leśne.
Polskie drogi leśne nie są drogami publicznymi.
Są to drogi wewnętrzne stanowiące element infrastruktury technicznej w lasach, który umożliwia prowadzenie racjonalnej gospodarki leśnej oraz również udostępnia tereny leśne społeczeństwu (Ustawa o drogach publicznych z 21 marca 1985 roku).
Co mi wolno na takiej drodze?
I w związku z tym można na nie wjechać motorowerem, pojazdem silnikowym i konnym tylko gdy oznaczone są drogowskazami dopuszczającymi ruch.
Aby było ciekawiej drogowskazy i znaki drogowe nie muszą stać przy drodze leśnej i informować o zakazie wjazdu, bo ich brak zastępuje tekst Ustawy o lasach. Innymi słowy jeżeli przy drodze leśnej nie ma znaku, oznacza to iż lepiej na nią nie wjeżdżać, jeżeli nie chcemy otrzymać mandatu od nudzącego się strażnika leśnego.
Ale aby było jeszcze ciekawiej nie ma jednolitego i czytelnego oznakowania dróg publicznych biegnących przez polskie lasy, a więc nie wiemy czy jadąc przez las jedziemy drogą publiczną czy wewnętrzną, leśną.
Lasy Państwowe, mimo iż są zarządcą polskich lasów państwowych, nie mają obowiązku oznakowania znakami zakazu dróg gdzie nie wolno wjeżdżać. Na to pozwala im Ustawa o lasach z dnia 28 września 1991 roku.
Należy zatem stosować zasadę że droga nieoznakowana, prowadząca przez las, nie jest dopuszczona do ruchu.
To ogólnie ale turysta…
To tyle ogólnych ale istotnych informacji na temat wjazdu samochodem do lasów polskich które powinien znać turysta zagraniczny. Jasne że trudno pomylić drogę leśną z drogą krajową, wojewódzką czy powiatową i nawet turysta zagraniczny nie powinien mieć z tym w Polsce problemu. Ale załóżmy że odwiedza przyjaciela na wsi polskiej, położonej wsród lasów i nagle okazuje się że pan w zielonym mundurze zatrzymuje go w środku lasu, bo korzysta z drogi leśnej a nie gminnej, publicznej.
Nie ma znaków na to wskazujących, broni się turysta.
Nie musi ich być, odpowiada pan w mundurze. (Turysta na szczęście dla siebie, no i może pana w mundurze, zna język polski)
Znający życie turysta przyjmuje mandat, bo przecież nie będzie dyskutował z uzbrojonym panem w mundurze, w dodatku w środku lasu i powraca na drogę gminną, w odnalezieniu której pomaga mu przyjaciel na wsi. Rozmyślając przy okazji dlaczego zawsze są to panowie a nie panie w mundurze.
Z powrotem w swoim kraju…
Z powrotem w swoim kraju zaczyna się zastanawiać i porównywać.
To w zasadzie doskonały pomysł, myśli. Dla administracji lasów państwowych, oczywiście.
Wpierw mamy prawo dopuszczające brak informacji, potem rozpowszechniamy informacje o lesie (państwowym) dla wszystkich, potem jak już mamy tych wszystkich w swoim, no w każdym razie zarządzanym przez siebie lesie państwowym, to rozszerzamy informacje o zakazie wstępu do tego lasu przy pomocy mandatów karnych.
Efektywna współpraca z kasą Państwa, porównuje turysta. Niemożliwe aby Sveaskog nie wpadł na taki prosty pomysł, myśli turysta.
Ale jak to jest możliwe że jadąc przez ich, Sveaskog, lasy, nigdy nie miałem okazji do podobnych przyjemności i tylko tablice z łosiami czy niedźwiedziami przypominają mi o nieprzyjemnych spotkaniach, zastanawia się turysta?
I grzebie na sieci…
I grzebie na sieci, bo dotychczas nie zastanawiał się nad drogami leśnymi w Szwecji. Prawie wszystkie są wewnętrzne, bo są zarządzane poprzez właścicieli prowadzących leśną działalność gospodarczą w formie firm. Nawet Sveaskog jest firmą, z akcjami w ręku Państwa i w tym sensie jest właścicielem dróg wewnętrznych. I jako drogi wewnętrzne mogą być zamknięte. Tutaj należy dodać że mówiąc o szwedzkich i leśnych drogach wewnętrznych używam terminologii polskiej. Po szwedzku mówimy “enskilda vägar” co oznacza po prostu drogi za których utrzymanie ponoszą odpowiedzialność osoby prywatne lub organizacje. Mogą być zamknięte ale nie muszą.
Bo na przykład już od roku 2002, od czasu swego powstania (na bazie dawnej organizacji lasów państwowych) zlikwidował Sveaskog zakazy wstępu i szlabany na swoich drogach i ponad 40.000 km dróg leśnych należących do Sveaskog jest od tej pory dostępnych dla wszystkich. Około 10.000 km prowadzących przez lasy Sveaskog stanowi poza tym drogi publiczne.
Tyle dowiaduje się na sieci przeciętny Szwed zaintrygowany specyfiką polskich dróg leśnych po swoim doświadczeniu z polskiego urlopu.
Pytania, pytania…
I zadaje sobie pytania.
Dlaczego nie otworzyć polskich dróg leśnych, biegnących przez lasy państwowe, dla wszystkich, podobnie jak to zrobił Sveaskog i zrobić je poprzez to dostępne dla wszystkich?
Bo przecież las państwowy, należący do wszystkich obywateli Państwa nie powinien być dla nich zamknięty?
Bo przecież państwo demokratyczne powinno wykazywać zaufanie do swoich obywateli?
Albo dlaczego przynajmniej nie oznakować dróg leśnych w sposób kulturalny i widoczny?
Albo dlaczego obowiązuje zasada braku tablic zakazu jako zasada zakazu a nie obowiązuje zasada braku tablic zakazu jako zasada braku zakazu?
Ale turysta wie…
Ale turysta, jako turysta, wie że każdy kraj ma swoje osobliwości.
Ze swego kraju, ze Szwecji, wie że drogi leśne nie zawsze wywołują dodatnie emocje, zwłaszcza wśród zwolenników ochrony przyrody. Wie że nie zawsze prowadzą do miejsc przyjemnych do oglądania jako turysta i że w zasadzie nie powinien pchać się na drogi Sveaskog swoim samochodem, aby zachować dobre przyrodnicze samopoczucie.
I zastanawia się która krajowa osobliwość jest lepsza – czy ta polska, z panem w mundurze zabraniającym mu wjazdu do lasu i karzącym mandatem za to czy ta szwedzka, z firmą państwową, pozwalającą na wjazd ale karzącą za to widokiem zrębu zupełnego, kalhygge?
Tytułowe zdjęcie autorstwa Geobet.