Ekocentryści a Lasy Państwowe
My, wy i ekocentryści w polskiej gospodarce leśnej. Długo dominowały w niej dwa krańcowe obozy ale ostatnio pojawiła się trzecia siła – ekocentryści. Kto nią jest dokładnie jednak jeszcze nie wiadomo.
My czyli Lasy Państwowe.
My czyli Lasy Państwowe z towarzyszącą im grupą współpracujących organizacji przyrodniczych jesteśmy Good guys a Greenpeace z sojusznikami to bad guys.
Ale tylko rozmawiając z leśnikami odnosimy takie wrażenie. Zmieniając krzesło i wchodząc w rozmowę ze stroną przeciwną mamy od razu odmienne wrażenia, raczej zupełnie przeciwstawne.
Ale w sumie jest to sytuacja klarowna, dwa przeciwstawne obozy, zdecydowanie się zwalczające.
Święta Trójca Leśna.
W ostatnim Lesie Polskim, nr. 19/2016, miałem okazję, oprócz otrzymania interesującej informacji że każdy z przybyłych na Jasną Górę leśników a było ich ponad 7.000 miał okazję uścisnąć dłoń Trójcy Przenajleśnej w osobach Biskupa, Ministra i Dyrektora przeczytać inną informację, dosyć ekscytującą.
Dyrektor Konrad Tomaszewski ma dosyć.
Dyrektor Konrad Tomaszewski powiedział:
“Od wczoraj realizujemy w Puszczy Białowieskiej plan zadań ochronnych. I choćby ekocentryści wieszali się na drzewach, nie ustąpimy. Dosyć tego! Dosyć łamania prawa!”
Tym ekscytującym nie jest frazeologia dyrektora ale fakt że tak otwarcie używa słownictwa polityki nie tak dawnej bo rodem z Polski Ludowej, w opisywaniu działalności gospodarczej swoich oraz biskupa i ministra, Lasów Państwowych.
No i nowe słowo: Ekocentryści.
Ekocentryści.
Do eko podłączali leśni good guys już różne rzeczowniki, najcześciej terroryści, ale centrysta pojawił się po raz pierwszy. Nie mając pewności sprawdziłem dzisiejsze użycie tego określenia w słownictwie krajowym i stwierdziłem że nic się nie zmieniło od czasów PRL-u.
Wtedy było ono głęboko pejoratywne, bo wypadało być tylko lewicowcem, a prawdziwy taki poważał tylko swego odpowiednika na prawicy. Bycie centrystą oznaczało dla męskiego PRL-owskiego twardziela człowieka bez charakteru, bez chęci do walki a jedynie z chęcią do kompromisu.
Te PRL-owskie wychowanie tkwi jak widać głęboko w Dyrektorze.
Ekocentrystą należy tylko pogardzać i ekocentrystę należy zwalczać, nauczał lesników na Jasnej Górze, w duchu prawdziwego chrześcijaństwa, Konrad Tomaszewski.
Niech się wieszają, my nie ustąpimy! Dosyć tego!
Adam Wajrak wsród ekocentrystów?
Ależ stop Panie Dyrektorze! Ekocentryści nie mają zwyczaju się wieszać!
To ludzie dialogu, rozmowy, kompromisu i zastanawiając się głębiej to gdzie Pan ich w dzisiejszej leśnej Polsce, w szeregach przeciwników gospodarki Lasów Państwowych, widzi i znajduje?
Mamy wsród nich lewicowców, lewaków no i terrorystów, używając tylko określeń najbardziej kulturalnych. Wsród tych deklarujących ochotę przywiązania się do drzewa, choć niekoniecznie wieszania się na nim, najbardziej znanym jest redaktor Adam Wajrak. Czy przypadłoby mu do smaku określenie go nazwą ekocentrysta”?
Śmiem wątpić.
Taka dyrektorska postawa jest dla Pana Redaktora tylko wyzwaniem do walki i takich słów na pewno oczekiwał od Dyrektora.
Leśna brać wsród ekocentrystów?
Kogo więc Generał LP miał na myśli?
Sądzę że pogroził palcem swojej leśnej braci, zwłaszcza tej nieobecnej na Jasnej Górze. Bo “ekocentrysta” pasuje jak ulał na określenie licznych w dalszym ciągu leśników, tych którzy na poważnie odbierają zapis obowiązującej, jeszcze, Ustawy o lasach, ten o postawieniu zadań ochrony przyrody przed i ponad zadaniami pozyskania drewna.
Natomiast na prawdziwych ekocentrystów podobne groźby czasem skutkują.
Niestety, to co mogą uczynić to jedynie przeczekać. Bo jak pisze wiki, ich środowiskiem politycznym jest system wielopartyjny.
Takiego nie ma w Lasach Państwowych i co najgorsze są one od dawna nie państwowym, a politycznym gospodarstwem leśnym, niezależnie od panującego aktualnie systemu politycznego.
Nie ustąpimy! Dosyć tego! Dosyć łamania prawa!
Łamanie prawa?
Powstaje oczywiście pytanie jakiego prawa? Minister Jan Szyszko i Dyrektor Konrad Tomaszewski wielokrotnie wymieniali zmniejszenie przez poprzednich ministrów pozyskania drewna w nadleśnictwach białowieskich i zmiany przez nich obowiazujących w tych nadlesnictwach planów urządzania lasu. Plany te z kolei sporządza się na podstawie Ustawy o lasach, uchwalonej przez Sejm w roku 1991. I łamanie tej Ustawy ma Dyrektor Konrad Tomaszewski najprawdopodobniej na myśli grzmiąc na heretyków na Jasnej Górze.
Takie dyrektorskie gromy powinny być jednak manną z nieba dla prawników zajmujących się doradztwem dla siedzących na przesłuchaniach u prokuratora byłych ministrów i dyrektorów Lasów Państwowych. Bo chyba łatwo przyjdzie im udowodnić iż Ustawa o lasach nie jest najważniejszym prawem obowiązującym aktualnie w Polsce? I że można złamać tą ustawę całkowicie legalnie powołując się na najsilniejsze prawo, czyli Konstytucję Polski.
Ale, z drugiej strony jak leśnik, nawet przesłuchiwany u prokuratora, może twierdzić herezje w stylu, iż inne ustawy i prawa są ważniejsze niż Ustawa o lasach? I, o zgrozo, że Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe może popełnić i popełnia błędy?
Tu przychodzi mi na myśl postępowanie komunistów oskarżanych przez Stalina w latach 1936-37. Też nie byli w stanie wyrzec się swojej wiary w Stalina i komunizm.
Niezależnie jednak od tego kto miał czy ma rację to sama atmosfera zwalania winy i obciążania kolegów nie stwarza najlepszego obrazu dla Gospodarstwa Lasy Państwowe. Pomyślał o tym Minister Jan Szyszko i Dyrektor Konrad Tomaszewski rozpoczynając polityczny kryzys na tle Puszczy Białowieskiej?
Jedno jest pewne.
Obydwaj ci Panowie na pewno nie są ekocentrystami.