Łosie w szwedzkich lasach – jak je liczyć.
Część pierwsza.
Ja na swojej Facebook stronie oraz my na Monitorze leśnym pisaliśmy często o łosiach, zawsze zaznaczając że piszemy o łosiach w Szwecji a nie o łosiach polskich aby uniknąć pomówień o nawoływaniu np. do polowań na nie.
Słoń a sprawa polska, to powiedzenie przychodzi mi często na myśl przy poruszaniu tematyki leśno-łowieckiej w innych krajach niż ten Stary, zwłaszcza w ostatnich spolaryzowanych czasach.
A więc przypominam mój facebookowy tekst z września 2014 roku, z czasów mniej podzielonych, z innymi myśliwymi i leśnikami, przynajmniej tymi od góry no i z wezwaniem do innego ministra.
„Jak liczyć łosie.
Celowo wybrałem jesienne zdjęcie aby przypomnieć tym którym Ministerstwo Środowiska zleciło nowe zliczenie łosi po ostatniej aferze łosiowej, że czas na rozpoczęcie prac. Nie żebym sie bawił w ministerialnego eksperta, ale to na jesieni, tutaj w Szwecji, która może istotnie uchodzić za kraj ekspertowy w tej dziedzinie, rozpoczyna się czyszczenie ze starych odchodów łosia powierzchni próbnych kołowych o promieniu 5,64 m, czyli mających 100 m2 – 1ar. Taka jedna powierzchnia wypada z kolei na 1 km2, czyli 100 ha.
Idąc dalej – w Szwecji mamy tzw. Gospodarkę Łosiami (Älgförvaltningen) i cały kraj podzielony jest na Obszary Zagospodarowania Łosi (Älgförvaltningsområden).
Taki Obszar jest wyznaczony według konkretnych wskazówek Naturvårdsverket czyli odpowiednika GDOS i celem jest utworzenie rejonu zdolnego wyżywić określoną populację łosi a zarazem będącego wystarczająco odseparowanego terenowo od rejonu sąsiedniego (rzeki, jeziora, autostrada itp.)
Jest to obszar najczęściej od 50.000 do 100.000 ha, czasem większy, nawet do 200.000 ha.
Na takim obszarze musi więc być od 50 do 100-200 powierzchni próbnych. I te powierzchnie powinny być oczyszczone od odchodów, po opadnięciu wszystkich liści z drzew, tak aby na wiosnę, po zejściu śniegu można było w miarę pewnie obliczyć te nowe.
Tutaj liczący opiera sie na statystyce, która zakłada że normalnej wielkości łos produkuje 10-20 kup odchodów na dobę. Taka metoda pozwala też na ocenę jak długo łosie były na tej powierzchni i jak były rozdzielone na całym obszarze. A więc panie i panowie polscy eksperci, nie przegapcie jesieni.
A gdybyście jednak nie mieli ochoty na taką pracę to zawsze pozostaje helikopter. Takie fotografowanie z powietrza daje jednak tylko obraz kilkudniowej obecności łosi na danym terenie.
A ponieważ nie jest tanie, to często tutejsze Urzędy Wojewódzkie (Länsstyrelsen) łączą coroczne liczenie odchodów z 4-letnim helikopterowaniem.
Szwecja nie jest krajem mającym potrzebę ochrony łosia. Populacja łosi jest silna, nawet za silna, jak tutejsi właściciele lasów, podobnie jak ci w Polsce twierdzą ostatnio.
W każdym razie na łosie się poluje i metoda inwentaryzacji, która jest bardzo pomocna tym dwu powyżej opisanym, to dokładne liczenie wszystkich łosi, przez myśliwych, w pierwszych 7 dniach polowania. Piszę pierwszych bo okres polowania zależy tutaj od klimatu i bukowiska. W północnej Szwecji poluje sie przed bukowiskiem i zaczyna sie na początku września, w południowej w październiku, po bukowiska.
Sposób polowania, kwoty odstrzałów i inne przepisy są ściśle ustalone przez Urzędy Wojewódzkie (Länsstyrelsen) i można powiedzieć że w rzadko której dziedzinie szwedzkiej gospodarki narodowej panuje taki porządek jak w czasie tradycyjnych jesiennych polowań na łosie.
Te trzy rodzaje inwentaryzacji w zasadzie wystarczają na w miarę dokładne ustalenie ilości łosi na określonym terenie. Są pracochłonne i wymagają sporo pracy, w dużym stopniu fizycznej w terenie.
Szwedzkiej sytuacji łosiowej nie da się oczywiście porównać do polskiej i ja staram się unikać podobnych porównań. Ale metody liczenia zwierzyny płowej mogłyby być takie same, jeżeli odrzuciłoby się tą dotychczasową metodę pędzeń.
Kto jednak będzie zwierzynę liczył, jeżeli nie ufa się myśliwym? Wszystkie metody opierają sie na fizycznej obecności w lesie i terenie, za wyjątkiem tej lotniczej. Jeżeli postawi się tylko na nią, to będzie takie liczenie głęboko niepewne. Może czas na przynajmniej częściowe przywrócenie myśliwych do łask, Panie Ministrze?”
To zakończenie mego tekstu z roku 2014 jest poniekąd prorocze, bo dzisiejszy Minister, ten z roku 2018, darzy już myśliwych swoim zaufaniem, przynajmniej oficjalnie, ale wolałbym aby zaufanie Ministra, takiego czy innego, ograniczało się do np. metod inwentaryzacji zwierzyny a nie wykorzystywania myśliwych w przepychankach z innymi ministrami.
To był rok 2014 i dwa lata później, już na Monitorze Leśnym, opublikowaliśmy inny tekst o szwedzkich łosiach który przypominam w tym linku http://www.forest-monitor.com/pl/losie-w-szwecji-dyskusje-kontrowersje/ razem z interesującymi krajowymi komentarzami, dalej chyba aktualnymi.
Czy szwedzkie kontrowersje i dyskusje na temat łosi zanikły?
Nie, wręcz przeciwnie i te dzisiejsze opiszę w następnych częściach.
Zdjęcie: bohuslanningen